Czy zdarza Ci obwiniać krytykować siebie, pomimo tego, że nic nie zrobiłeś złego ? Czy zdarza Ci się obsesyjnie krytykować siebie za drobne , najmniejsze błędy, porażki, niedociągnięcia ? Czy zdarza ci się przejmować odpowiedzialność za emocje innych i karmić się ich cierpieniem, przejmować cierpienia innych ? Czy karcisz się wymyślając sobie kary, bo twierdzisz że na nie zasługujesz ? Czy nie robisz czegoś bo boisz się później, że ktoś Cię ukarze ? Czy twierdzisz , że Wszechświat Cię ukarze za Twoje grzechy przez co czujesz się nieczysto, źle , gorsza , pełna wad ? Czy poświęcasz swoje potrzeby, aby tylko nie rozgniewać drugiej osoby i zapominasz o sobie ? Czy siedzisz ciągle myślami w przeszłości i nie możesz odpuścić sobie żalu za to co się tam wydarzyło ? Czy odbierasz osobiście stwierdzenie faktów przez kogoś, jako atak na Twoją osobę, jako krytykę całej Twojej osoby ? Czy reagujesz lękiem albo atakiem na krytykę opinie innych osób ? Czy bierzesz wszystko osobiście do siebie i obwiniasz się za wszystko ? Czy jesteś w toksycznym związku i poświęcasz siebie dla kogoś ? Czy ciągle myślisz o tym co inni mają w głowie ? Czy próbujesz odgadnąć, domyślić się czyiś potrzeb( zamiast porozmawiać i zapytać) ? Czy pomagasz innym i zaspokajasz potrzeby innych tylko po to aby poczuć się potrzebnym, zauważonym, chcianym ?
Jeśli czujesz, któreś z tych rzeczy powyżej, to zapewne masz problem z wpojonym podświadomie poczuciem winy, które zabiera Ci życiową energię i nie pozwala Ci zaspakajać swoich potrzeb oraz ustalać jasnych granic osobistych. Do tego odbierasz życie z poziomu ofiary i jesteś święcie przekonana że życie chcę Cię skrzywdzić, ukarać oraz w ten sam sposób odbierasz Wszechświat Siłę wyższą jako karzącą Cię. Poczucie winy i branie na siebie za dużo jest często podszyte poczuciem krzywdy , którego się nie puściło z dzieciństwa i nie zaakceptowało straty. Dlatego też osoby zależne uciekają przed odpowiedzialnością i wchodzą w rolę ofiary wobec życia. Problem jest też w tym że osoby skrzywdzone w dzieciństwie później zaczynają obwiniać siebie za krzywdę którą doznali, zaczynają czuć wyrzuty sumienia że dopuścili do krzywdy, że byli niedobrzy skoro zostali skrzywdzeni lub też że zasługiwali na karę. Takie przeświadczenia są początkiem samokarania siebie i uczucia wstrętu do siebie. Tym bardziej jeśli dana sytuacja traumatyczna powtarzała się regularnie, tym bardziej dana osoba uwierzyła. że jest z nią coś nie tak i że jest zła oraz że zasługuje na karę. Zależność może być wynikiem silnych traumatycznych przeżyć , z którymi sobie nie poradziliśmy albo z przejęcia takiego sposobu zachowania się od rodziców lub kogoś bliskiego z rodziny, którzy sami byli niedojrzali emocjonalnie i stosowali poczucie winy, samokaranie siebie jako relację ze sobą.
Zależność emocjonalna oznacza , że jesteś psychicznie nadmiernie zależny od innych ludzi, czyli trzymasz się ich kurczowo i uważasz, że bez nich nie przetrwasz( nawet gdy obiektywnie jest to nieprawda). Osoby będące w takich relacjach zazwyczaj zachowują się w sposób uległy. Rzadko podejmują decyzje, pozostawiają decyzje i wybory partnerowi. Szukają osób silnych psychicznie, którym oddają kierowanie nad swoim życiem, często niestety oddają to osobą narcystycznym , agresywnym. Na ogół myślą, są przekonane że nie mogłyby funkcjonować samodzielnie, dlatego też akceptują różne( często drastyczne, destruktywne) dla nich rzeczy , nie chcąc narażać relacji na szwank. Emocjonalna zależność prowadzi do ograniczenia swojej wolności i związana jest z lękiem przed byciem samodzielnym, czyli z wzięciem odpowiedzialności za swoje życie. Wiąże się z brakiem samodzielnie podejmowanych decyzji i dokonywanych wyborów. Osoba wchodząca w zależność tak naprawdę boi się kierować swoim życiem, dlatego oddaje to kierowanie innym.
Fałszywe poczucie winy – obwinianie siebie za sytuacje, emocje , wydarzenia za które nie jesteśmy odpowiedzialni, które nie są związane z nami, na które często nie mamy wpływu a nasz sposób myślenia i przyjęte wzorce podświadome mówią nam inaczej. Dręczenie się ciągle tymi samymi sytuacjami i karanie się za nie. Przeważnie jest mylone ze zdrową empatią i z wyrzutami sumienia. Poczucie winy destrukcyjne występuje nawet wtedy gdy naszą intencją nie było skrzywdzenie kogoś, czy też siebie. Jednak schemat ten sprawia że wyolbrzymiamy krzywdę i stosujemy wobec siebie samobiczowanie, często pomimo tego że ktoś nam już wybaczył. My dalej potrafimy mieć do siebie żal i karać siebie za coś czego już dawno nie ma. Wybaczenie sobie przychodzi tak naprawdę wtedy , gdy znajdujemy miłosierdzie dla siebie i odpuszczamy sobie schematy karania siebie i blokowania siebie, gdy w całości puszczamy żal do siebie i zaczynamy żyć chwilą obecną. Często jestesmy przeświadczeni że to Wszechświat ma nam wybaczyć , gdzie tak naprawdę wszystko zależy od nas i od tego czy sami puścimy nienawiść wobec siebie. Za poczuciem winy kryje się lęk przed wolnością, przez co wchodzimy w zależności emocjonalne z innymi, czy też z różnymi substancjami. Boimy się że sobie nie poradzimy sami i nie pozwalamy sobie poczuć bezradności, żalu czy smutku. Uzależniamy się od sytuacji zewnętrznych aby poczuć złudne poczucie bezpieczeństwa, aby uciec przed samym sobą , przed samotnością, przed bólem emocjonalnym. Używki różnego rodzaju świetnie regulują emocje i uspokajają umysł jednak czynią destrukcję w naszym życiu dając złudną ulgę.
Wyrzuty sumienia- są normalną reakcją , gdy zrobiliśmy coś źle i przyznaliśmy się do tego. Wtedy wyrażamy skruchę i naprawiamy swój błąd. Wyrzuty sumienia po czasie znikają i wybaczamy sobie daną sytuację. Odpuszczamy sobie i idziemy dalej w swoim życiu. Wyciągnięcie wniosków z tego co zrobiliśmy pozwala nam dokonywać w przyszłości lepszych decyzji i dokonywać lepszych wyborów w taki sposób aby nikogo nie krzywdzić.
Natomiast fałszywe poczucie winy męczy Cię i prowadzi do samokarania i ciągłego biczowania się obsesyjnymi myślami o danej sytuacji. Działa pomimo tego , że nasza intencja była czysta i buduje krytyka , który obwinia w nieskończoność za daną sytuację. Jest to ciągłe tworzenie urazy wobec siebie i toksycznej relacji wobec siebie. Często w parze idzie z poczuciem krzywdy i z toksycznym wstydem.
Skąd się bierze podświadome poczucie winy? :
- wpojone przez religie przekonanie , że jesteśmy winni całego cierpienia tego świata, często widoczne w modlitwach, czy też wpojone przekonanie że musi nieść swój krzyż cierpienia,
- wpojone przekonanie , że wszechświat jest sędzią , że nas karze, straszenie piekłem, lęk przed karą,
- przejmowanie emocji w dzieciństwie od naszych rodziców( nadwrażliwość) , czucie się winnym zachowania rodziców, obwinianie siebie, uczucie wadliwości, poczucie odpowiedzialności za niedojrzałego emocjonalnie rodzica, przez co nie radzimy sobie z emocjami, zaczynamy się obwiniać za coś co nie jest naszą winą, winimy siebie za brak miłości naszych rodziców wobec nas i karzemy siebie za to,
- szantaż emocjonalny rodzica , który nie potrafił stworzyć zdrowej relacji opartej na poczuciu bezpieczeństwa, tworzenie zależności emocjonalnych, gierek emocjonalnych, obrażania się, stawianie wymagań i oczekiwań, bycie określonym, zachowywanie się w określony sposób aby zasłużyć na uwagę, akceptację, miłość rodzica,
- negatywne programowanie społeczne, zakazy nakazy, lęk przed karą, lęk przed oceną, porównywanie się,
- wpojone poczucie że nie możemy cieszyć się życiem, lojalność wobec przekonań rodu, blokowanie się na radość z życia, blokada, że nie możemy być bardziej szczęśliwi niż rodzice, odbieranie tego jako zdrada wobec lojalności klanu, obwinianie się za zdradę,
- przejęcie poprzez obserwacje nawyków myślowych(krytyk wewnętrzny) i sposobu radzenia sobie z emocjami od rodziców, schematy myślowe w których tworzy się ciągle wyrzuty sumienia wobec siebie i samokaranie, samoobwinianie oraz osądzanie siebie,
- brak zrozumienia , że to co się stało jest faktem z którym trzeba się pogodzić i który już minął, a którego nie da się zmienić, walka z przeszłością, próby zmiany przeszłości, brak akceptacji tego co było, brak akceptacji straty,
Wina przybiera postać pokuty, nienawiści do samego siebie, psychologicznego i fizycznego wymierzenia sobie kary, samobójstwa, negowania siebie oraz mnożących się uzależnień. Stwierdzenie „Boże, spójrz jak cierpię” staje się subtelną próbą manipulowania Bogiem. Poczucie winy jest skutkiem rozpamiętywania minionych działań, których żałujemy, gdy je przywołujemy w pamięci. Można to pokonać tylko dzięki zmianie kontekstu. Pomyłki są naturalną, bezosobową konsekwencją uczenia się i rozwoju, co czyni je nieuniknionymi. Dla porównania, hipertroficzne sumienie wiąże się z pedantycznością, zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, w których dana osoba żyje w strachu przed winą z powodu nawet najdrobniejszych błahostek, takich jak popełnienie normalnego błędu. W ewolucji duchowej, poczucie winy w taki sposób zmienia swój kontekst, że zaczyna przynosić korzyść. Musi ono zostać przekształcone w ostrzeżenie i być postrzegane jako zabezpieczenie przed dominacją ze strony destrukcyjnych popędów. Wina przedstawia później dojrzałą mądrość i stanowi etyczną równowagę dla egocentryzmu.
David R. Hawkins -Przekraczanie poziomów świadomości
To poczucie winy sprawia, że wydaje nam się , że inni zaczynają nas krytykować i deprecjonować. Poprzez lęk przed oceną zaczynamy odbierać uwagi innych jako krytykę naszej całej osoby. Bierzemy osobiście do siebie zdanie innych i czujemy się atakowani. Odbiór umniejszania naszej wartości przez innych ludzi, jest odpowiedzią na to, że sami się nisko cenimy. Co innego odbierze w komunikacie danej osoby, osoba z niskim poczuciem wartości , a co innego z wysokim poczuciem wartości. Osoba z niskim poczuciem wartości poczuje się dotknięta bo zależy jej na opinii innych osób, natomiast z wysokim poczuciem wartości będzie potrafiła się zdystansować do oceny, krytyki i spojrzeć jak jest naprawdę. do tego będzie umiała oddzielić i rozróżnić kogoś negatywne próby manipulacji, od tego czy ten ktoś mówi prawdę, po prostu poprzez szczerość i uczciwość wobec siebie. Jeśli myślimy o sobie, że jesteśmy nie ważni i nic nie warci, odbieramy adekwatna reakcję innych, którzy ciągle pokazywać nam będą, że jesteśmy mali i nic niewarci. Jeśli uważamy, że zasługujemy jedynie na okruchy chleba, to tyle właśnie otrzymamy. Jeśli chcemy przestać być zależni od opinii innych osób na nasz temat, trzeba uwolnić się od poczucia winy i od wszystkich uczuć z nim związanych . Do tego trzeba odciąć zależność od naszego wizerunku i ważności tego wizerunku w oczach innych.
Proces przejęcia wzorców, schematów, przekonań
Jako dzieci czujemy wolność z życia, wieczną ciekawość, radość z samego faktu, że istniejemy . Jesteśmy naturalni i prawdziwi, potrafimy sobie radzić z naszymi emocjami, wyrażamy je w normalny sposób. Emocje pojawiają się przeżywamy je i znikają, tak samo dzieje się z myślami. Czujemy nasze połączenie z czymś większym , z energią życia, czujemy połączenie z naszym ciałem. Potrafimy skupić się na teraźniejszości, na danej chwili, potrafimy doświadczać życia. Potrafimy mieć kontakt z rzeczywistością i czuć ją. Więc co się dzieje że z czasem ta nasza dziecięca radość zanika ? Dlaczego przestajemy sobie pozwalać na cieszenie się życiem, na mówienie o swoich emocjach, uczuciach o tym co jest w nas. Dlaczego z czasem zaczynamy wypierać swoje potrzeby, pragnienia i przestajemy je zaspokajać ? Dlaczego z czasem radość wobec życia zastępuje lęk przed życiem, przed doświadczaniem ? Powodami są nasze wczesnodziecięce doświadczenia , czyli głównym źródłem, są doświadczenia z czasów dzieciństwa, zwłaszcza te negatywne, które nie odpowiednio przeżyte tworzą w nas mechanizmy obronne przed czuciem określonych emocji. Wypierane emocje, zablokowane emocje trafiają do naszego pola energii. Później przez te blokady w nas odbieramy naszą rzeczywistość i to co w niej jest. To w jakiej energii jesteśmy decyduje o naszym poziomie świadomości i naszym spojrzeniu na rzeczywistość. Więc jasne i logiczne jest że im więcej mechanizmów obronnych w nas i nie przeżytych , nie puszczonych emocji , tym nasza energia jest mniejsza. Bo emocje tworzą zastój , blokadę w naszym polu energii. Przykładowo osoba mająca w swoim polu energii dużo stłumionego żalu, będzie odbierać rzeczywistość jako krzywdzącą , raniącą ją . Ktoś z podświadomym poczuciem winy będzie tworzył ciągle schematy obwiniania siebie, samokarania, brania odpowiedzialności za cały świat, za emocje czyny i reakcje innych osób. Oprócz nieprzeżytych emocji wywołanych traumatycznymi zdarzeniami , które zaczynamy wypierać, do kształtowania się naszego odbioru rzeczywistości przyczyniają się przekonania rodziny, następnie rówieśników, szkoła, lokalna społeczność , media, religia itp.
Powstawaniu mechanizmów, schematów, wzorców , spojrzenia na życie, sprzyjają 4 rodzaje wczesnodziecięcych doświadczeń:
Toksyczna frustracja potrzeb – kiedy dziecko ma za mało pozytywnych doświadczeń,
To wszystkie momenty kiedy blokujemy swoje zdanie, swoje potrzeby, kiedy nie stawiamy swoich granic osobistych. Momenty kiedy dusimy swoją złość i nie pozwalamy sobie na nią. Gromadzona złość wzrasta w nas, aż w końcu dochodzi do wybuchów niekontrolowanych. Do tego tworzy się silny lęk przed emocją złości , przed swoimi reakcjami. Czyli tak naprawdę lęk przed sobą i nie pewność siebie. Wtedy emocje zaczynają zarządzać nami i przejmują nad nami kontrolę.
Traumatyzacja (wiktymizacja) – gdy dziecko doświadcza krzywdy lub staje się ofiarą przemocy,
To momenty kiedy doświadczyliśmy krzywdy w dzieciństwie i nie przeżyliśmy odpowiednio sytuacji , która wtedy zaistniała. Przez nie pozwolenie sobie na czucie wtedy zaistniałych emocji wyparliśmy je głęboko w podświadomość. Następnie aby nie poczuć znowu tych emocji umysł tworzy mechanizmy obronne, aby nie wejść w sytuacje z którymi kojarzy wyparte emocje, w ten sposób tworzą się blokady i ograniczenia , które tak ciężko nam przejść.
Za dużo dobrego – kiedy dziecko jest rozpieszczane, dostaje w nadmiarze coś, co w mniejszej ilości również byłoby dobre,
Problemy w dorosłym życiu mają nie tylko osoby , którym coś brakowało. Problemy również mają osoby , które miały za dużo i za których wszystko było robione. Tracą one wtedy poczucie wartości tego co mają i uzależniają się od rodziców. Przez co nie są później samodzielne i nie potrafią docenić to co mają, może się to przerodzić w ciągłe pragnienie czegoś.
Internalizacja lub identyfikacja z ważnymi innymi – w sposób selektywny dziecko identyfikuje się najczęściej z rodzicem, przyjmuje do siebie jego wzorce, zachowania, doświadczenia, a nawet myśli. Dziecko poprzez obserwacje przejmuje zachowania swoich rodziców. Przejmuje sposób myślenia, schematy radzenia sobie z emocji i inne rzeczy w tym również relacje oparte na zależności emocjonalnej. to po prostu przejmowanie przekonań, wzorców od rodziców. Przejmowanie również reakcji na emocje, sposobu radzenia sobie z emocjami, sposobu radzenia z problemami i wszystkie inne zachowania , które można się nauczyć poprzez obserwacje. Dziecko nie uczy się przez słowa, dziecko uczy się przez obserwację i czucie emocji rodzica.
Więc pytanie jest czy takie dziecko ma wybór ? Czy takie dziecko jest w pełni odpowiedzialne za swoje decyzje, dokonywane wybory ? Czy dziecko ma wtedy wolną wolę ? Czy czasem jego wolność nie jest ograniczona przez to co narzuca mu otoczenie ? Czy jego obraz rzeczywistości jest jego ? Czy też jest przejęciem obrazu swoich rodziców ? Czy cele które realizuje i marzenia , są tego dziecka czy też jego rodziców ? I najważniejsze pytanie czy takie dziecko, blokowane lękami jest sobą ?
Trzeba zrozumieć to, że to jacy się staliśmy często nie było zależne od nas, faktem jest że później nasze decyzje i wybory doprowadziły do jeszcze większej destrukcji, depresji , braku zadowolenia. Jednak zaburzenia psychiczne i zniekształcenia myślenia początkowe były przejmowane od innych. Każdy człowiek jest do pewnego momentu niewinny, beztroski, autentyczny, później zaczyna się dopasowywać i tworzy maski, różne osobowości. Faktem jest to że jak już zdobędziemy tego świadomość, to każda decyzja czy wybór jest już naszą odpowiedzialnością, wtedy zaczynamy iść w kierunku odnajdywania swojej mocy wewnętrznej, która łączy się z odpowiedzialnością.
Proces dochodzenia do odpowiedzialności za swoje życie , często rozpoczyna się dopiero, gdy dana osoba osiągnie kres swojego cierpienia, gdy przestanie być silna i nie wytrzyma już wewnętrznego narastającego konfliktu w niej. Żaden człowiek świadomie siebie nie skazuje na cierpienie. Więc w okresie naszego życia, gdy cierpieliśmy uciekaliśmy przed odpowiedzialnością lub ja zrzucaliśmy na innych, a te schematy postępowania biorą się z wpojonych przekonań o życiu i powielania schematów swoich rodziców. Gdy szukanie ulgi na zewnątrz w różnych substytutach nie będzie dawało już zaspokojenia wewnętrznej pustki. Wtedy zaczyna się tak zwany proces przebudzenia świadomości. Ludzie po prostu zaczynają wychodzić z programów , które czują że nie są ich. Zaczynają otwierać się na radość z życia i wychodzą z lęku , zaczynają doświadczać to co chcieli od zawsze, tylko blokowali się. Przez otwarcie i puszczenie emocji z przeszłości, otwieramy się na większy przepływ energii przez nasze życie. Zaczynamy pozwalać sobie na wszystkie emocje, zaczynamy sobie z nimi radzić . Przez co naturalnie zaczynamy dostrzegać radość z życia.
Główne źródło podświadomego poczucia winy i mylenia go z empatią( nadwrażliwość) , to nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności za innych przy braku zaglądnięcia w swoje wnętrze.
Branie odpowiedzialności za emocje, czyny , decyzje innych , pomimo tego że nie mieliśmy wpływu na nie, bierze się z zachowań , gdy jako dziecko przejmowaliśmy emocje swoich niedojrzałych emocjonalnie rodziców i przeważnie blokowaliśmy samych siebie na odczuwane wtedy własne emocje, tworząc wewnętrzny konflikt w sobie. Do tego poprzez brak rozmowy i jasnych relacji próbowaliśmy odgadnąć emocje rodzica i stawialiśmy sobie wymagania i oczekiwania , aby zasłużyć na miłość rodzica. Jednocześnie pragnąc miłości bezwarunkowej od rodzica nie rozumieliśmy dlaczego rodzic obwinia nas za swoje niepowodzenia i za to co się z nim dzieje. Dziecko nie rozumiejąc zachowania rodzica i jego bólu zaczyna przejmować odpowiedzialność za stany emocjonalne rodzica, a z czasem zaczyna się za nie obwiniać i krytykować. Zaczyna czuć , że jest z nim coś nie tak skoro zostaje odrzucane i czuje się niekochane. Z jednej strony cierpi w środku a z drugiej nie chce pokazać tego rodzicowi , bo boi się całkowitej utraty relacji z rodzicem. Z jednej strony napiera lęk przed utratą aprobaty, uwagi rodzica a z drugiej złość bo dziecko tłumi swoje prawdziwe emocje i nie jest sobą. Wtedy rodzi się tak zwane alter ego i rozdziela się osobowość w nas. Zaczynamy wtedy grać i zakładać maski , które nie są nami i sprzeciwiamy się prawdziwym nas , tracąc swoją naturalność, autonomię i oddalamy się od naszego źródła. Alter ego może powstać też w innych traumatycznych sytuacjach gdy nie zostaliśmy przyjęci przez otoczenie takimi jacy byliśmy, przez co zaczynamy nienawidzić samych siebie i oddalamy się od swojego wnętrza zakładając różne maski. Jednak jeśli chodzi o zależność emocjonalną , to główne źródło jest w relacji z rodzicami, przez co później sami wchodzimy w podobne relacje ze swoimi partnerami.
Dziecko , które zaczyna grać samo ze sobą wyrzekając się swoich emocji i nie przyznając się do nich. Zaczyna je wpychać głęboko w podświadomość i nie daje im szansy zaistnieć. Z jednej strony tworzy się relacja oparta na emocjonalnym szantażu a z drugiej dalej jest wewnętrzny brak zgody na dalsze takie traktowanie. Wtedy zazwyczaj pojawia się bunt w formie złości wobec rodziców i całego świata. Do tego tworzy się głęboki krytyk wewnętrzny i samo karanie siebie oraz obwinianie. Osoba taka odbiera później wszystko bardzo osobiście i emocjonalnie tak jakby wszystko było kierowane do tej osoby. Nie rozumie , że tak naprawdę bierze winę za coś za co nie należy brać winy
Uczucie odpowiedzialności | |
Za innych: | Wobec innych: |
Ja: -ratuję( podświadome poczucie winy) – chronię – wybawiam – kontroluję – przejmuje ich uczucia – nie słucham | Ja : – okazuję empatię – dodaje odwagi – dzielę się – konfrontuje – zrównuje się – jestem wrażliwy – słucham |
Czuje się wtedy : -zmęczony -niespokojny -przerażony – narażony – uzależniony(brak wolności i swobody) | Czuję się: – odprężony – świadomy – wolny – wartościowy |
Zajmuje się : -szukaniem rozwiązań , odpowiedzi za innych – okolicznościami – żeby mieć rację – tym jak wypadam | Zajmuję się: -relacją z drugą osobą – drugą osobą – uczuciami – częścią wspólną związku i sobą |
Zależy mi wtedy(ukryte motywy) na: -podziwie – aprobacie – uwadze -akceptacji – kontroli innych – ustawianiu innych – racji | Zależy mi wtedy na: – współpracy – szczęściu i radości – prawdzie – uczciwej i szczerej relacji – |
Jestem wtedy : -manipulatorem – kontrolującym – pyszny – dumny i przemądrzały – narzucającym – surowym – wymagającym – oczekującym( ktoś ma postępować tak jak sobie życzę ) | Jestem wtedy: – troskliwy – wspierający – dbający – kochający – otwarty – ufny – pokorny – zdystansowany |
Schematy myślowe oparte na poczuciu winy:
- karanie siebie za najmniejsze błędy, za emocje , za myśli, wstydzenie się swoich myśli,negowanie siebie,
- bagatelizowanie swoich potrzeb i pragnień,
- co by było gdyby i cały szereg rozmyślań,
- obwinianie siebie za sytuacje i reakcje nie związane z nami.
- powinienem zrobić to i to, powinienem wiedzieć, powinienem się zachować tak i tak,
- wieczne żałowanie swoich decyzji i wyborów,
Sam obwiniałem się praktycznie za wszystko, krytykowałem i karałem za każdą drobnostkę. Wpajałem sobie winę i czułem się winny praktycznie wszystkiego. Rozpamiętywałem ciągle przeszłość i nie chciałem jej puścić, przez co nie pozwalałam, aby zaistniało coś nowego, oceniałem teraźniejszość przez pryzmat przeszłości, co prowadziło do przeżywania ciągle tych samych emocji i przebywania ciągle w przeszłości swoimi myślami, zamiast w chwili obecnej.
Wewnętrzny krytyk potrafi obwiniać siebie za wszystko , będąc w tym schemacie myślenia znajdujemy kolejne rzeczy, za które można się obwiniać i za które można się karać. Pętla myślowa w jaką można wejść, jest jak samonakręcająca się maszynka, przez co można rozpamiętywać niektóre sytuacje w nieskończoność albo zamartwiać się o przyszłość przez cały czas, kierunkując umysł na zamartwianie się i tworzenie czarnych scenariuszy. Trzeba zrozumieć że to są programy myślowe , które istnieją , bo sami nadajemy im energii.
Te obsesje myślowe można dojrzeć u siebie poprzez obserwację siebie. Natomiast poprzez przyznanie się do nich, zdystansowanie się do nich i uświadomienie ich sobie można z nich wyjść.
Trzeba zrozumieć i przyjąć do świadomości, że zawsze istnieje tylko tu i teraz , a przeszłość i przyszłość to tylko wizje w naszej głowie, ich już nie ma w tu i teraz, one istnieją w naszej głowie i w naszym ciele tylko dlatego że trzymamy się ich i nie potrafimy puścić. A myślenie, że istnieje przeszłość i brak zgody na to co się tam wydarzyło lub niemożność jej puszczenia najczęściej blokuje nam odczuwanie teraźniejszości , do tego oceniamy teraźniejszość przez przekonania i emocje z przeszłości. Im te przekonania i zależności są mocniejsze tym trudniej jest nam widzieć czysty obraz teraźniejszości, czyli rzeczywistości, a w teraźniejszości zawsze wszystko jest okej takie jakie jest, to tylko przekonania mówią że jest inaczej i nasze zniekształcenie poznawcze.
Jeśli coś się wydarzyło w przeszłości i my podjęliśmy decyzje w oparciu o stan wiedzy posiadający w momencie jej podejmowania , czyli mając określony poziom świadomości siebie i świata to decyzja jaką podjęliśmy była jedyną jaką mogliśmy podjąć bo wydawała się najlepsza z możliwych. Na tamten moment i tamten czas nie mogliśmy podjąć innej decyzji i wyboru bo uważaliśmy , że dana decyzja jest najlepsza na ten czas dla nas. Trzeba zrozumieć że nie było innej opcji a iluzja jaką daje nam umysł że była tworzy tylko żal do siebie i nie pozwala pójść dalej.
Co natomiast wykorzystuje poczucie winy i krzywdy ?
Brak zgody na to jak jest, brak odpuszczenia i chęć zmiany czegoś czego nie da się zmienić. Przez co umysł buduje szereg mechanizmów w koło poczucia niesprawiedliwości, które mają za zadanie samobiczowanie się i siedzenie ciągle w jednych emocjach.
Do tego dochodzi sposób wychowywania w religii i wpajane poczucie winy za swoje grzechy. Każdy popełnia błędy i trzeba to zrozumieć, że nie trzeba przez całe życie nosić swojego krzyżu. Po prostu trzeba wziąć odpowiedzialność , wyrazić skruchę szczerą i zadośćuczynić z czystego serca, jeśli komuś stała się krzywda. Naprawić tą krzywdę jeśli można i się da, a następnie iść dalej przez życie wybaczając sobie i tak samo wybaczając innym.
Dlaczego to jest takie ważne ?
Bo jeśli masz przekonania negatywne w podświadomości i często wchodzisz w myślenie o przeszłości, to tak naprawdę blokujesz się na działanie i nawet jeśli zaczniesz działać, a pojawią się trudności, które zawsze się pojawiają. To rozpamiętując jedno niepowodzenie, jedną porażkę możesz sobie całkowicie odpuścić i się poddać. A energia płynie cały czas , blokuje się wtedy kiedy siedzisz i użalasz się nad czymś oraz skupiasz tylko na problemie. Energia płynie kiedy idziesz dalej, wyciągasz wnioski, uczysz się i próbujesz znowu , kolejny raz mądrzejszy o poprzednie doświadczenie. Im więcej próbujesz, tym większa wiara w Tobie i większa pewność, że jednak zrobisz to co będziesz chciał. Dobrze jest znać swoje schematy myślowe i stany emocjonalne w jakie wchodzimy , bo gdy jesteśmy świadomi ich , możemy się skapnąć w pewnym momencie , że w nich jesteśmy i możemy w każdej chwili podjąć kroki aby z nich wyjść poprzez zdystansowanie się do nich. Im więcej obserwacji i świadomości siebie tym więcej poznania siebie i skuteczniejsze działania, bo dzięki doświadczeniu i wiedzy co jest dla nas dobre i co nam służy podejmujemy lepsze wybory i decyzje.
Trzeba pamiętać, że obwinianie siebie za coś i żal do siebie stosowany przez dłuższy czas jest bezsensowny bo innej decyzji w danym czasie, w określonym momencie nie mogliśmy podjąć. Po prostu to nie było możliwe. Trzeba nauczyć wybaczać sobie i pozwolić sobie na błędy i na bycie niedoskonałym.
Związki oparte na zależności emocjonalnej
Zazwyczaj osoba z głębokim poczuciem winy wchodzi w związki oparte na emocjonalnej zależności i uzależnieniu, a nie na czystej bezwarunkowej więzi. Dosłownie uzależnia się od skoków emocjonalnych opartych na gierkach , szantażach które doswiadczała w dzieciństwie w relacji z rodzicem i taki sam schemat relacji później powiela. Poprzez swoje wewnętrzne zagubienie , rozdarcie i brak znajomości siebie zaczyna być albo nadopiekuńcza w związku, chorobliwie zazdrosna, kontrolująca, dominująca albo całkowicie uległa, bez własnych granic, wszystko akceptująca, idealizująca drugą osobę.Wchodzi w schemat związku i relacje taką jaką tworzyła z rodzicami lub jaka relacja była u jej rodziców.
Z tego co zauważyłem u siebie i u innych większość osób bierze odpowiedzialność, za emocje ,reakcje, czyny, zachowania innych osób. Sami sobie sprawiają cierpienie i wchodzą w rolę ofiary wobec życia przejmując za bardzo emocje innych. Czy też biorąc wszystko do siebie osobiście, bez dystansu do innych, do siebie i do sytuacji , które się wydarzają. Tak naprawdę są nadwrażliwi i mają wpojone podświadome poczucie winy, które pcha ich w branie wszystkiego osobiście za bardzo, nawet wtedy gdy ich nikt o to nie prosi i nie oczekuje od nich tego. Mało tego często takie osoby są święcie przekonane że druga osoba oczekuje tego od nich, nawet nie pytając ich o zdanie czy tak jest naprawdę. Osoba tworzy w głowie ciągłe myślenie co mogli by od niej oczekiwać inni i jak może ich zadowolić, rozwiązać ich problem, zrobić coś za nich. Często cały czas myśli i próbuje odgadnąć co ktoś ma w głowie będąc przekonanym, że musi wszystkich zrozumieć, czy też za wszystkich myśleć tak samo jak działo się to w dzieciństwie z niedojrzałym rodzicem i odgadywaniem emocji, zachcianek, uczuć swojego rodzica.
Dużo się mówi o tak zwanych wampirach energetycznych, o narcyzach wysysających energię czy to kobiety czy też mężczyźni. Większość osób zapomina wtedy lub nawet nie jest świadomych, że toksyczny związek tworzą dwie osoby. A więc aby był osobowość narcystyczna, z drugiej strony musi być osobowość , która ma wpojone głęboko uczucie poczucia winy, przez co daje się sterować drugiej stronie. Często osoby , które mają wpojone poczucie winy nie mają też granic osobistych. Przejmują emocje partnera , tak jak przejmowali emocje rodzica. Prawda jest taka że osoba wewnętrznie poukładana i szczęśliwa nie wchodzi w związki oparte na poczuciu winy , bo ma swoje granice i nie daje sobą pomiatać oraz nie daje się wykorzystywać. Nie szuka w partnerze zaspokojenia swoich braków i deficytów. To my decydujemy w jakie związki chcemy wchodzić i jakie relacje w nich tworzymy. Więc jeśli ktoś od początku kocha za bardzo( tworzy relacje oparta na silnym uzależnieniu emocjonalnym, obsesji) , jest naiwny i idealizuje swojego partnera to sprawia , że daje się wykorzystywać osobie narcystycznej. Zawsze trzeba się przyjrzeć swoim przekonaniom odnośnie miłości, związków, przyjrzeć się jak my podchodzimy do tego i jak się sami zachowujemy. Bo później powstaje jeszcze poczucie krzywdy u osób zranionych , żal , urazy i nienawiść wobec płci przeciwnej. Gdzie tak naprawdę te mechanizmy są tylko w tej osobie , która wchodzi w rolę ofiary i sama się krzywdzi rozpamiętując daną sytuację latami. Często później latami przeciąga się cierpienie, nie możność puszczenia przeszłości i obwinianie całego świata, poprzez projekcję swojego bólu emocjonalnego na innych . Gdzie wystarczy spojrzeć na to co ma się w sobie , aby wyjść z tych zagrywek naszego umysłu. Nie chodzi mi tu o to że to wina tych osób , które są aktualnie w roli ofiary. Jednak jest to ich wybór i decyzja,aby wejść w taki związek.To nasze wewnetrzne programy mówią nam aby wchodzić w takie relacje i powielać schematy, które widzieliśmy u rodziców, dopóki nie uświadomimy sobie tego co nami kieruje, gdy wchodzimy w schematy oparte na cierpieniu będziemy zachowywać się jak dzieci we mgle. Fakt jest, że ten program dopóki nie zostanie uświadomiony jest niewidoczny, a my często wierzymy że tak ma wyglądać życie nie przyjmując do siebie innych opcji i możliwości.
Tu jest kolejny problem i przekonanie , bo zazwyczaj wchodzimy w związki odzwierciedlające relacje tworzone przez naszych rodziców ze sobą. Często nawet buntując się i zapewniając , że nie wejdziemy w taką relację jaką mieli nasi rodzice i tak to robimy. Czy też buntując się, że na pewno nie będziemy tacy jak rodzice, że nie będziemy mieli takich samych cech charakteru później się okazuje, że jednak przejeliśmy i wzorce i cechy charakteru, dlatego że bunt nie jest rozwiązaniem. Jeśli się przeciwko czemuś buntujemy nadajemy temu energię i moc przez co to coś wzrasta w nas. Trzeba zauważyć te przekonania i je zmienić, bo później można poprzez czucie wewnętrznych urazów, krzywdy, żalu wejść w związek w którym zamieni się miejsca z ofiary i stanie się narcyzem. Tak się przeważnie dzieje dopóki osoba nie poczuje wewnętrznego szczęścia sama ze sobą i nie spojrzy na to co się dzieje w jej rzeczywistości z dystansu, podważając też swoje podejście, przekonania i nastawienie do życia.
„Wynikająca z poczucia winy nietolerancja własnych głębokich myśli i uczuć jest projektowana na zewnątrz i sprawia, że świat wydaje się przerażającym miejscem.
Ponieważ lęki te są utrzymywane w umyśle, przerażające wydarzenia i doświadczenia są dosłownie sprowadzane do naszego życia.
Strach powoduje przewlekły gniew i sprawia, że stajemy się podatni na ataki i wewnętrzny emocjonalny zamęt.
Wraz z okresową rozpaczą i zdenerwowaniem pojawiają się ból i cierpienie.”
David R. Hawkins – „Technika Uwalniania”
„W miarę jak zmniejsza się poziom naszego poczucia winy, rośnie samoocena.
Relacje opierają się wówczas na uczciwości i nie podlegamy dłużej szantażom emocjonalnym.
W następstwie tego nie szantażujemy innych wywierając na nich emocjonalną presję.
Jako, że relacje opierają się na uczciwości oraz istnieją i funkcjonują na wyższym poziomie, nie ma dłużej strachu przed odrzuceniem ani poczucia osamotnienia.
Osoba która jest wolna nie potrzebuje innych do osobistego spełnienia, lecz jest z nimi z własnego wyboru, z powodu miłości i radości.
Współczucie dla innych i ich ludzkich słabości odmienia życie i wszelkie relacje”.
David R. Hawkins – „Technika uwalniania”.
Samo poświęcenie( masochizm) zależność jest wtedy gdy :
- komuś pomagamy i orientujemy się, że nie mamy wystarczająco dużo czasu, energii lub zasobów, aby zająć się sobą, gdy jest to powtarzający się ciągle wzór w naszym życiu,
- zaczynamy odczuwać poczucie winy, gdy przedkładamy potrzeby swoje ponad innych osób, gdy czujemy się winni tego że chcemy dla siebie dobrze, tu jest też ogromna blokada na sprawianie sobie przyjemności i na radość z życia,
- odczuwamy pustkę w środku. która sugeruje, że nie zaspokaja swoich własnych potrzeb związanych z miłością, opieką i uwagą, za bardzo jesteśmy skierowani na innych,
- ciągle boimy się porzucenia i samotności, dlatego robimy wszystko dla innych zapominając lub wypierając siebie,
- czujemy się niekomfortowo kiedy jesteśmy samemu, gdy nie potrafimy odnaleźć siebie w samotności, gdy się boimy samotności,
- gdy cały czas odczuwamy potrzebę poświęcenia czegoś, aby inni byli szczęśliwi, czujemy się uwięzieni, bez oddechu,
- gdy samo poświęcanie się stało się nieprzyjemny obowiązkiem, za który zaczynamy obwiniać cały świat, nie wiedząc jednocześnie że wystarczy ustalić obowiązki i granice, swoją złość frustrację projektujemy na innych później,
- zauważasz, że często mówisz „tak”, chociaż czujesz i chcesz powiedzieć nie,
- łatwiej jest nam troszczyć się o innych, niż o siebie; to pozwala na ucieczkę przed sobą, to pozwala odwrócić uwagę od tego co nie chcemy widzieć w sobie,
- przerażeni opuszczeniem, robimy wszystko, aby utrzymać związek i nie doświadczyć bolesnych uczuć związanych z porzuceniem, których doświadczyliśmy wychowując się z niedojrzałymi emocjonalnie ludźmi, zawsze niedostępnymi dla nas emocjonalnie,-
- szukamy akceptacji, tracąc w tym procesie własną tożsamość, gdy kosztem siebie chcemy zyskać uwagę innych , którą to mylimy z miłością,
- czujemy się winni, gdy stając we własnej obronie nie ustępujemy innym,
- gdy czujemy się uzależnieni od zdenerwowania (podekscytowania), przez co szukamy związków opartych na silnych emocjach,
- mylimy miłość z litością, mając tendencję do „kochania” tych, których jest nam żal i których możemy „ratować”,
- czujemy się odpowiedzialni za każdy konflikt, wybuch agresji, złą atmosferę w twoim związku, czy też w różnych sytuacjach ,nie widząc roli drugiej strony lub też ją wybielamy, idealizujemy , usprawiedliwiamy,
- staramy się „utrzymać spokój” za wszelką cenę, kosztem własnych potrzeb osobistych, woli, dobrego samopoczucia, rozwoju, robimy się zewnątrzsterowni, bez swojego zdania, gdy dusimy swoje emocje bo boimy się wejść w konflikt lub też jestesmy przekonani że przedstawienie swoic potrzeb wywoła konflikt,
- dostosowujemy się do tego, czego on/ona potrzebuje, żeby czuł/czuła się dobrze, komfortowo, lub nie denerwował się. Mamy niewielką lub żadną świadomość własnych potrzeb, uczuć, chęci, granic itp
- boimy się mówić o tym, czego chcemy i działać zgodnie ze swoimi potrzebami, ”na własną rękę”, bo nie chcemy by druga osoba uznała nas za samolubnych, manipulujących, złośliwych,
- uzależnienie od silnych emocji powoduje, że przyzwyczajamy się do życia cudzym dramatem, wybuchami, wierząc uparcie, że pod naszym wpływem „coś się zmieni”, ratowanie innych na przymus,
- tolerujemy takie zachowania w stosunku do siebie samego, których obiektywnie rzecz biorąc osoba z granicami osobistymi, godnością i szacunkiem wobec siebie by nie tolerowała,
- nasze myśli są nieustannie zajęte, a my sami wiecznie zaniepokojeni opinią partnera, kogoś na swój temat. Idziemy na ustępstwa, byle uniknąć dezaprobaty kogoś, partnera, byle nie zdenerwować lub rozgniewać. Boimy się reakcji innych, boimy się przeciwstawić.
- łatwo ufasz(naiwność) i wierzysz w to, co mówi twój partner, ignorując znaki ostrzegawcze, doświadczenia z przeszłości oraz fakty, idealizacja i widzenie jednej strony,
- stale szukamy wymówek dla swojego partnera(przyjaciela), usprawiedliwiamy go, kiedy zawodzi innych, bierzemy na siebie odpowiedzialność za kogoś błędy,
- gdy mamy fałszywe poczucie, że jesteśmy jedyną osobą, która może go,kogoś „uratować”, wzmacnia nasze ego, wchodzimy wtedy w rolę ratownika, zapewne tak samo wchodziło się w dzieciństwie dla swojego rodzica,
- obchodzisz się z kimś jak „ z jajkiem”, uznając, że jest niezdolny do samodzielnego radzenia sobie z frustracją i zwykłym, codziennym stresem.
- zaniedbujemy obowiązki lub inne osoby w naszym życiu (dzieci, pracę, przyjaciół), bo jesteśmy zbyt zajęci problemami naszego partnera lub problemami innych,
- zyskujemy złudne poczucie bycia potrzebnym i docenianym, brakuje własnego docenienia siebie,
- wierzymy , że nasza miłość zmieni partnera,
- masz poczucie winy i żal do siebie samego za niepowodzenia swojego partnera, koncentrujesz swoje wysiłki na tym, by udowodnić, że jesteś dla niego , kogoś „wystarczająco dobry”. W takiej zależności najbardziej boisz się odrzucenia, porzucenia,
- fantazjujesz o stworzeniu związku z kimś kogo nawet nie znasz, idealizujesz tą osobę, wznosisz na piedestał, staje się dla ciebie ta osoba obsesją , tęsknotą, czymś co nie jest dostępne, to jeszcze bardziej Cię podnieca i nakręca i jednocześnie budujesz sobie schemat cierpienia oparty na schemacie niedostępnych rodziców w dzieciństwie,
Miłość nałogowa, obsesyjna
Miłość jest nałogowa zawsze, kiedy wchodzę w relację, by zrekompensować jej deficyt, ułomność lub brak w przeszłości, zwłaszcza w dzieciństwie.
Miłość jest nałogowa, kiedy w relacji z jej obiektem tracę własne granice – kiedy pomijam własne potrzeby, nie potrafię powiedzieć „nie” gdy coś mi nie odpowiada, czy postąpić zgodnie z własną wolą i dobrem.
Miłość jest nałogowa, kiedy usiłuję zapełnić kimś (lub czymś) wewnętrzną pustkę, osłonić samotność, wstyd, czy dowartościować się i/lub kiedy godzę się czyjąś pustkę wypełniać sobą.
Miłość jest nałogowa, kiedy fantazje, stan zakochania, seksualnej fascynacji czy szukanie w niej ryzyka ma mnie chronić przed uczuciami, których się boję lub nie umiem przeżyć.
Miłość jest nałogowa, kiedy bojąc się utracić czyjeś zainteresowanie, uprawiam seks gdy tego nie chcę lub godzę się na rodzaj seksu, który mi nie odpowiada.
Miłość jest nałogowa, kiedy – z lęku przed życiem i odpowiedzialnością za siebie – zabiegam o uwagę, bezpieczeństwo, akceptację lub opiekę u drugiej osoby.
Miłość jest nałogowa, kiedy – nawet mimo szykan i upokorzeń z tego powodu – usiłuję kogoś zainteresować sobą, posiąść, usidlić, podporządkować sobie lub kontrolować.
Miłość jest nałogowa, kiedy – dostając w relacji głównie odrzucenie, krytykę, nieosiągalność lub przemoc, poniżenia czy wykorzystanie – znoszę to, bo nie potrafię odejść.
Miłość jest nałogowa, kiedy mimo niszczącej mnie toksyczności lub nałogu osoby, z którą jestem w relacji, mimo braku kontaktu emocjonalnego, brutalności czy zdrad – trwam w takim układzie lub do niego powracam.
Miłość jest nałogowa, kiedy trwam przy drugiej osobie, mimo że się jej wstydzę lub boję.
Miłość jest nałogowa, kiedy – mimo porażek – ciągle wierzę, że jeśli jeszcze bardziej się postaram, wreszcie się uda lub wszystko się zmieni czy ułoży.
Miłość jest nałogowa, kiedy – godząc się, że mój obiekt miłości jest w stałym związku, lub chcąc go z tego związku wyrwać – wchodzę w seksualny lub uczuciowy trójkąt.
Miłość jest nałogowa, kiedy – nie wyobrażając sobie życia bez drugiej osoby – nie pozwalam jej odejść, gdy ona tego chce.
Miłość jest nałogowa, kiedy – goniąc za kimś, kontrolując go, ratując lub zatrzymując – tracę poczucie godności i wstydzę się potem moich zachowań.
Miłość jest nałogowa, kiedy zaczynam związek od seksu, współżyję seksualnie z kimś bez trwałego zobowiązania, tuszuję seksem niepewność co do trwania związku lub konflikty, lub uważam, że seks i pożądanie to miłość.
Miłość jest nałogowa, kiedy seks staje się w związku narzędziem władzy, kontroli, wykorzystania, odwetu, upokorzenia, przywiązania lub podporządkowania.
Miłość jest nałogowa, kiedy nasączona jest zazdrością, niespełnieniem czy niepewnością, oraz kiedy żąda ciągłego „haju”, miłosnych uniesień, bądź doskonałości.
Miłość jest nałogowa, kiedy moje myśli i fantazje krążące wokół mojego obiektu (obiektów) miłości odbierają mi spokój, równowagę i zdolność skupiania się na innych sprawach.
Miłość jest nałogowa, kiedy rezygnuję ze swojej osobowości i łamię swoje zasady, by zaspokoić upodobania drugiej strony, kiedy obsesyjnie myślę o tym, czy wystarczająco się komuś podobam zamiast badać, czy ten ktoś podoba się mnie i czy mi wystarczająco odpowiada.
Miłość jest nałogowa, kiedy zamiast prawdziwych cech obiektu mojej miłości widzę własne życzenia i fantazje na jego temat lub staram się dopasować do jego wizji na mój temat.
Miłość jest nałogowa, kiedy wiedząc, że widzę w obiekcie mojej miłości głównie własne fantazje i życzenia, nadal go idealizuję – kiedy bronię moich iluzji i nie chcę spojrzeć prawdzie w oczy.
Miłość jest nałogowa, kiedy – nie godząc się, że obiekt mojej miłości nie pasuje do moich fantazji – usiłuję go odpowiednio zmienić lub związuje się z kimś innym, który lepiej „rokuje”.
Miłość jest nałogowa, kiedy boję się autentycznej bliskości, dostępności, intymności, troski i więzi, kiedy jest nieufna i nieodwzajemniona, kiedy wiecznie goni i/lub ucieka.
Miłość jest nałogowa, kiedy unikam budowania partnerstwa, które opiera się na wzajemnych zobowiązaniach i stałości, kiedy ważne kwestie dotyczące związku utrzymuję w niedookreśleniu, płynności i tymczasowości.
Dlaczego jest ważna zmiana patrzenia, zrozumienie schematów opartych na poczuciu winy, zależności emocjonalnej ?:
- brak lub nadmiar poczucia winy blokuje przepływ Twojej energii w górę ciała, zabiera ogromną ilość energii,
- poczucie winy powoduje że przebywa się ciągle w przeszłości umysłem , przez co nie ma możliwości bycia tu i teraz,
- poczucie winy blokuje Twoje działania, czujesz się źle gdy robisz coś dobrego dla siebie, sabotujesz siebie , myślisz że nie zasługujesz na coś, blokujesz się i karasz ,
- bo bronisz swojego cierpienia ,
- tworzy zależność oparta na silnych emocjach , uzależniasz się od negatywnych emocji , uciekasz przed swoją wolnością jako jednostka,
- czujesz się winny zachowań innych osób, rozmyślasz o tym ciągle a później karasz się za to,
- nie panujesz nad swoimi emocjami , wchodzisz z automatu w emocje które nie są Twoje ,
- mylisz empatię z poczuciem winy , nadwrażliwością,zależnością,
- nie dajesz sobie prawa do radości z życia ,
- często pomagasz aby zyskać uwagę i aprobatę a nie z czystego serca, przez co nie zaspokajasz swoich potrzeb , chcesz być cały czas dla innych a zapominasz o sobie , boisz się zaglądnąć do swojego wnętrza, uciekasz przed sobą w imię poświęcania się dla innych, masochizm ,
- nie pozwalasz sobie na swoją seksualność albo się jej wstydzisz , nie pozwalasz sobie poczuć swojego magnetyzm ,
- ograniczasz swoją wolność jako jednostka, myślisz że musisz być zależny od kogoś, czegoś, wchodzisz w samopoświęcenie, masochizm,
- brakuje Ci konsekwencji, pewności, wiary w siebie i decyzyjności,
Z zależnością emocjonalną wiąże się tryb radzenia sobie z sytuacjami, emocjami poprzez wejście w tryb uległego poddanego.
Uległy Poddany- Podporządkowuje się schematowi, jest pasywny i zależny, czuje się bezradny.
Tryb uległego poddanego wiąże się z troską o potrzeby innych ludzi i brakiem dbałości o zaspokojenie własnych potrzeb. Osoba u której występuje ten tryb pozwala innym na złe traktowanie. Robi rzeczy , na które nie ma ochoty, tylko dlatego , że ktoś tego chce lub żąda, nawet gdy nie obliguje jej do tego żadna formalna zależność. Jest to typowe poświęcanie siebie, masochizm, spełnianie cudzych życzeń w relacjach osobistych , seksualnych i innych, choć sama wtedy pragnie czegoś innego.
Przykład
Szef kazał mi poprawić tekst . Uaktywnił się u mnie tryb Wymagającego Rodzica. Natomiast tryb radzenia sobie: pracuje nad tekstem do późna aby był idealny.
Źródło Trybu
Kiedy mój ojciec był krytykowany , zawsze starał się każdego zadowolić. Jeśli zostałem niesprawiedliwie potraktowany w szkole on zawsze mi powtarzał, żebym się bardziej starał. Nigdy nie stanął po mojej stronie. Brak docenienia i zrozumienia przez ojca.
Pozytywne i negatywne konsekwencje swojego zachowania w tym trybie
Negatywne : Wciąż za długo pracuje. Konflikty z żoną , brak czasu na rodzinę. Szef wymaga od de mnie coraz więcej(daj palec a chcą całą rękę)
Pozytywne : Szef jest ze mnie bardzo zadowolony
Rozwiązanie :
Często osoby z takim trybem podczas odmawiania i stawiania na swoim wywołują w sobie poczucie winy. Mają poczucie winy za stawianie swoich granic osobistych. Do tego tłumią swoją złość i próbują kosztem siebie, zadowolić innych. Rezygnując przy tym z innych rzeczy. Równowaga to klucz. Trzeba wysłuchać potrzeb drugiego człowieka, tego co chce od nas i zastanowić się czy są one uzasadnione. Nie przyjmować wszystkiego na już. Tylko przemyśleć pod kątem swoich potrzeb i znaleźć rozwiązanie zadowalające obie strony. Osoby uległe godzą się na takie zachowania innych, które nie przynoszą im szczęścia ani satysfakcji. Osoby bardzo zależne od innych nie biorą odpowiedzialności za własne życie .Zawsze potrzebują kogoś, kto się nimi zaopiekuje i będzie podejmował za nie decyzje. Osoby uległe często prezentują tak poddańczą postawę, by tylko zrezygnować z wielu rzeczy i oddać odpowiedzialność za własne życie w inne ręce. Tryb uległości prowadzi do braku zajrzenia w głąb siebie, do oddawania swojej energii ciągle na zewnątrz, a przed wyjściem z tego trybu jest lęk przed krytyką, odrzuceniem i porzuceniem.
Brak winy
To z czym jeszcze mają problem osoby wychodzące z poczucia winy to gromadzona latami złość, frustracja poprzez brak zaspokajania swoich podstawowych potrzeb i stworzony konflikt wewnętrzny przez to w środku. Z jednej strony jest poczucie winy i lęk a z drugiej strony wypierana złość. Obydwie te emocje trzeba sobie uświadomić i zmienić swoje działania w taki sposób , aby nasze działania były ukierunkowane na tym co naprawdę chcemy i pragniemy. Wtedy wraca poczucie wewnętrznej wolności i moc sprawcza. Poprzez pozwalanie sobie na złość, powraca też wewnętrzny wojownik , który ma zadanie chronić nasze granice. Przy wychodzeniu z poczucia winy, poczucia krzywdy, zależności emocjonalnej uwalnia się ogromna ilość blokowanego latami żalu, smutku, toksycznego wstydu, goryczy, rozczarowania . Aby można było całkowicie puścić zablokowane emocje trzeba je sobie uświadomić i przyznać się do nich. Trzeba stanąć przed naszym wewnętrznym dzieckiem i powiedzieć mu że miał prawo się tak czuć. Że te emocje , które dusił latami są normalne, że jest przyzwolenie na nie, tylko wtedy strata może zostać zaakceptowana i puszczona. Wypieranie czy zaprzeczanie krzywdzie nic nie da , zastępowanie jej nowymi myślami czy emocjami też nic nie da. Zamiana lub walka z negatywnymi myślami i emocjami też nic nie da, przykrywanie ich też nie pomoże. Bo ból będzie powracał jeszcze silniejszy, z większą mocą i nasileniem, lęk będzie się wzmacniał a my swoją złość będziemy projektować na innych.
Przy puszczaniu, uzdrawianiu emocji oraz chęci wybaczenia, puszczeniu razów pomaga spojrzenie na naszych rodziców przez pryzmat tego, że nasi rodzice sami byli wychowywani w taki sposób w jaki wychowali nas, dlatego okazali nam taką miłość jaką potrafili okazać. Normalnym jest czuć żal, złość, smutek pochodzący z utraty dzieciństwa , jednak po czasie trzeba to puścić i dojrzeć w naszych rodzicach to zranione dziecko , które sami mieliśmy w sobie . Wtedy spoglądamy z ich perspektywy , która nie była również łatwa. I możemy poczuć to co oni mieli w sobie poprzez siebie. Poprzez czucie rodzi się zrozumienie. otwarcie na lepsze relacje z rodzicami, współczucie i otwieramy w ten sposób serce na bezwarunkową miłość. To co kryje się za smutkiem , to tęsknota i poczucie utraty, straty dzieciństwa. Tylko wyrażając zgodę i akceptując swoją bezsilność, że nie cofniemy tego możemy wyjść z poczucia winy i poczucia krzywdy. Wtedy rodzi się w nas prawdziwa wolność i odpowiedzialność, bo nie spoglądamy już na teraźniejszość przez pryzmat przeszłości. Puszczone emocje jednocześnie leczą nasz układ nerwowy przez co zmieniają się nasze przekonania, zmienia się nasz sposób myślenia i odbiór rzeczywistości. Nasza energia naturalnie wzrasta poprzez poszerzenie naszej świadomości.
Jak wyjść z poczucia winy ?
Po pierwsze trzeba być ze sobą szczerym i uczciwym. Bez tego będziemy się ciągle okłamywać i usprawiedliwiać, często zrzucając winę, odpowiedzialność na innych, nie widząc przy tym naszych zachowań destruktywnych, naszych decyzji i wyborów.
Odróżnij rzeczy, sytuacje za które faktycznie jesteś odpowiedzialny, a na które nie masz wpływu. Przestać brać winę za to co nie jest Twoje. Przestać się przejmować rzeczami na które nie mamy wpływu i przestać o nich mysleć.
Pozwól sobie czuć swoją złość, nie udawaj że wszystko jest okej jak nie jest. Naucz się stawiać swoje granice, dostrzegać swoje potrzeby, pragnienia i zacznij je zaspakajać.
Zlokalizuj wszystkie swoje przekonania przez , które karasz siebie, obwiniasz siebie za coś, za co nie jesteś odpowiedzialna .Uświadom sobie, że te przekonania nie są prawdą. Uświadom sobie, że robisz sobie tylko krzywdę.
Zlokalizuj każde swoje zachowanie jakie jest oparte na poczuciu winy i odrzucaj po kolei jedno po drugim ze swojego życia. Im więcej tych zachowań odrzucisz, tym wiekszy poziom wolności, autonomi poczujesz.
Możesz napisać do siebie krotki list i wyrzucić z siebie wszystko, wtedy będziesz mogła się zdystansować do swoich słów:
Napisz list do siebie w stosunku do czego czujesz największe poczucie winy, beznadziei, bezradności, apatii oraz smutku i żalu. Bądź pierwszą osobą, której wyznasz w liście swój największy sekret. To za co się obwiniasz najbardziej. Zanim przystąpisz do pisania listu, zamknij oczy i wsłuchaj się w przestrzeń Twojego SERCA. Ustal intencję. Poczuj, że jesteś kimś więcej niż istnieniem dla tego bytu… W tej bezpiecznej przestrzeni opowiedz, napisz o swoim poczuciu winy, o bezsilności, o braku mocy… wyrzuć to z siebie… możesz to zrobić… jesteś bezpieczna… Na koniec spal list nad wodą. Po spaleniu listu, ustal nową intencję dla tego jak pragniesz się czuć na nowo.
PRZYJMIJ TEN NOWY DZIEŃ
Odpuść sobie iluzję
że Twoje życie
mogło potoczyć się
zupełnie inaczej.
Poczuj stopy na ziemi.
Wyczuj swoją obecność.
Przyjmij ten nowy dzień
– Jeff Foster
KIEDY PRZESTAJESZ RATOWAĆ INNYCH
„Nauczono mnie, że miłość oznacza trzymanie się innych przez całe życie, lub pozwalanie na to aby inni trzymali się mnie. Miłość to dramat. Miłość to ból. Miłość ma jakości uzależnienia. Wierzyłem, że miłość to lekceważenie własnych uczuć i potrzeb, uciszanie własnego unikalnego głosu oraz desperackie próby wyratowania z bólu wszystkich w koło, zabranie ich samotności, strawienie ich niestrawionych uczuć.
Praca na pełen etat. Wyczerpująca. I niemożliwa.
Nie mogłem ich uzdrowić. Nie mogłem. I myślałem, że coś ze mną jest strasznie nie w porządku, skoro nie mogę ich uzdrowić. Może muszę się bardziej starać, dać z siebie więcej. Bardziej siebie wykończyć. Zły ja. Nieodpowiedni ja. Niedobry ja. Egoistyczny ja.
Nie miałem pojęcia kim jestem. Wymachiwałem wokół w ciemności. Wiedziałem jedynie, że nie jest w porządku zaprzestać tych wysiłków, odpocząć. Nie było ucieczki; czułem się odpowiedzialny za emocje wszystkich w koło, dzień za dniem. Chciałem być “dobrym chłopcem”, dbającym, wrażliwym, słodkim i miłym. Odpocząć byłoby egoizmem. Gdybym odszedł, dopadłoby mnie poczucie winy. Byłem kontrolowany przez winę, byłem jeńcem poczucia winy. A wszyscy w koło cieszyli się mogąc tą winę we mnie dokarmiać.
Oni mnie potrzebowali w równym stopniu jak i ja potrzebowałem ich; więzienie nieszczęścia i niezaspokojonych potrzeb.
Ale przynajmniej czułem się potrzebny. A miłość to potrzeba, prawda?
Byłem odcięty od własnego ciała, oddechu, uczuć, mojej prawdy. Gotowała się we mnie gwałtowna wściekłość i pulsował potworny i trudny do wyrażenia żal. Czułem się jakbym umierał. Czasem miałem ochotę zabić. Wszystko co mogłoby przynieść ulgę napięciu we mnie. Wszystko co mogłoby zlikwidować odrętwienie. Wszystko dzięki czemu mógłbym się poczuć ŻYWY. Moje dziwne myśli i fantazje jedynie karmiły historię, że coś jest ze mną potwornie nie tak. Że jestem popsuty, wybrakowany, bezwartościowy, że jestem potworną niedołęgą, skazany na mieszkanie pod mostem, na nie kończące się życie w samotności.
Mówiąc w skrócie, czułem się niewarty miłości, tak więc stałem się żebrakiem miłości, która nigdy nie przychodziła.
Otrzymywałem świetne stopnie w szkole.
A potem, w swojej boskiej mądrości, życie powaliło mnie na kolana.
Uzależnienie ugięło się pod swym własnym ciężarem.
Myślę, że już bym nie żył, gdybym wtedy się nie złamał.
Obudziłem się ze snu o miłości. Nagle wzeszło nowe życie. Życie, w którym nie było moją pracą nikogo ratować od nich samych, zabierać ich ból, samotność, rozczarowanie, gniew, lęk, stres, smutki. Gdzie nie byłem już zakładnikiem poczucia winy. Gdzie moje uczucia nie były błędem, albo oznaką porażki, ale cennymi energiami, które potrzebują się poruszać. Gdzie nigdy nie musiałem wstydzić się bycia sobą. Gdzie miałem prawo mówić tak, mówić nie, a także nie wiem.
Prawo do pozostania, i prawo do odejścia. Prawo do zabrania przestrzeni. Prawo do wyrażania prawdy. Prawo do decydowania z kim spędzam czas. Prawo do mojej wiary. Prawo do własnego serca. Gdzie dobroć nie oznacza karania i pomniejszania mnie do ratowania i uzdrawiania innych, ale kochania siebie w wystarczającym stopniu do stanięcia we własnej mocy i słuchania innych bez brania ich bólu za własny. W obecności jest moc!
Mieć gotowość do odczuwania poczucia winy, kłanianie się jej; nie tłumienie ani unikanie.
To co ty przyjmiesz, przestaje mieć nad tobą władzę.
Bywa, że gdy przestajesz ratować ludzi, oni tego nie lubią. Nazywają ciebie złym, niemiłym, tym który opuszcza. Zamiast spotkania z własnymi uczuciami odrzucenia, próbują wywołać w tobie poczucie winy. Oskarżają ciebie o ich poczucie nieszczęścia. Chcą powrotu “starego ciebie”; chcą swojej fantazji na temat ciebie. Nie chcą ciebie; chcą wyobrażenia.
Najbardziej wyzwalającą lekcją, której kiedykolwiek się nauczysz jest: nikt nie może spowodować, że będziesz szczęśliwy. A ty nie jesteś odpowiedzialny za szczęście kogokolwiek.
Jesteś wolny. Wolność jest twoją naturą, i zawsze nią była. Tak więc, tak jak Słońce, zawsze świecisz. Nie czekasz aż ktoś inny zaświeci, nie potrzebujesz usprawiedliwienia po to aby świecić, po prostu świecisz. Nie czujesz się odpowiedzialny za wszystkie te słońca, które jeszcze nie odkryły swojego światła. Po prostu świecisz. Uczysz poprzez dawanie świadectwa. Idziesz odważnie swoją drogą. A jeśli inni czują się źle z twoim świeceniem, jeśli cię oceniają, atakują za to, że nie sprawiasz, że są w centrum twojego zainteresowania, to jest to w porządku. To jest ich praca. To jest ich droga. Życzysz im dobrze. A kiedy zaprzestajesz prób ratowania innych, kiedy przestajesz próbować być matką lub ojcem, którego nigdy nie mieli, możesz w końcu, zamiast tego, kochać ich. Możesz być obecnym, nieporuszonym. Możesz kochać ich tak bardzo, że aż pozwolić im odejść.
Bo miłość ma zapach wolności.”
Jeff Foster