Tęsknota

Jeśli szukasz prawdy możesz znaleźć ukojenie,

Jeśli szukasz ukojenia , nigdy nie znajdziesz prawdy.

Jeśli szukamy na zewnątrz ulgi nie znajdziemy jej, pogoń na zewnątrz za ulgą może skończyć się uzależnieniem od czegoś i wzrasta nasza tęsknota, ponieważ to co szukamy jest w nas i nigdy nie jest oddzielone od nas. Odpowiedzi są zawsze w nas , tylko trzeba skierować tam naszą uwagę. To za czym tęsknimy to kontakt z własną duszą, to połączenie ze sobą, ze swoim ciałem. Tak jak różne emocje projektujemy na świat zewnętrzny tak i tęsknotę projektujemy na ludzi w koło nas, domagając się aby zaspokoili oni pustkę wewnątrz nas. Od  poszukiwania wiedzy i informacji na zewnątrz nas można się uzależnić przez co tworzymy coraz to nowe przywiązania i zależności. Natomiast , gdy zaczynamy słuchać własnego wnętrza, swoich potrzeb emocjonalnych, swojego ciała zaczynamy odnajdywać odpowiedzi . Zaczynamy z powrotem czuć siebie i nawiązujemy kontakt z ogromnym źródłem informacji , które jest w nas. Naszym zadaniem jest obserwacja siebie i poczucie siebie, oddzielenie tego co jest nami od tego  co nie jest , wtedy to co pozostaje okazuje naszą wewnętrzną istotą. Zrozumienie emocjonalne, poczucie siebie powoduje, że iluzje opadają i ukazuje się nam prawda o nas samych, docieramy do swojego wnętrza i odnajdujemy ukojenie w sobie.

Tęsknota za bliskością , kontaktem ze sobą

Tęsknoty za którymi gonimy tworzymy sobie sami poprzez nastawienie na same pragnienia i pogoń za nimi. Zachowujemy się wtedy jak wygłodniałe duchy pędzące za czymś na zewnątrz nas, próbując zaspokoić naszą wewnętrzną pustkę. Tęsknota powstaje poprzez brak zaspokojenia potrzeby bliskości w dzieciństwie. Brak bliskości emocjonalnej z rodzicami powoduje, że sami nie nawiązujemy tej bliskości ze sobą. natomiast w późniejszym życiu, poprzez pogoń za wyobrażeniem jak ta potrzeba mogła by być zaspokojona w świecie zewnętrznym pogłębiamy jeszcze bardziej tęsknotę. Odwracamy się od siebie samych i aby nie stracić zewnętrznych zależności działamy często wbrew sobie. Co powoduje jednocześnie pogłębianie naszej pustki wewnętrznej braku bliskości ze sobą i wzrost przywiązań zewnętrznych. Im mocniejsze są przywiązania tym większe lęki , że możemy je stracić. Wtedy aby nie poczuć pustki w sobie, bo się jej boimy robimy wszystko by podtrzymać lub umocnić przywiązania. Nie rozumiemy często iż, pustka przed którą uciekamy, jest jednocześnie źródłem z którego wypłynie nasz moc o ile się tam skierujemy.  Z niezaspokojonej potrzeby emocjonalnej gonimy w pragnienie , które jest naszym wyobrażeniem z dzieciństwa , naszą wizją która miała zapełnić pustkę w momentach gdy nam było ciężko i gdy dana potrzeba nie była zaspakajana. Jako dzieci tworzymy w sobie mechanizmy obronne , które pomagają nam przetrwać trudne emocjonalnie dla nas sytuacje, tworzymy sobie świata fantazji i wyobrażeń w który uciekamy gdy jest nam ciężko . I tak gdy na przykład potrzeba akceptacji nie była zaspakajana i zostaliśmy odrzuceni, to uciekaliśmy w wizje bycia sławnym, odniesienia sukcesu co z kolei stało się z czasem naszym pragnieniem , czymś  za czym gonimy i co myślimy że da nam ulgę. Osiągając to pragnienie przekonujemy się przeważnie, że pustka istnieje dalej, dlatego wśród ludzi bogatych , sławnych jest tak dużo osób cierpiących. Ta wizja jeśli jest ciągle utrzymywana i służy dalej do ucieczki przed poczuciem prawdziwych emocji z dzieciństw pogłębia naszą tęsknotę za sobą . Chcemy wtedy uzyskać coś z zewnątrz czyli na przykład aprobatę , podziw, uznanie , akceptacje , zamiast poczuć prawdziwe emocje i samemu sobie to dać. Im bardziej koncentrujemy się na szukaniu na zewnątrz , tym bardziej odchodzimy od połączenia ze sobą i tworzymy jeszcze większą tęsknotę. Pędząc na tęsknocie jesteśmy w stanie zatracać siebie aby zyskać upragniony rezultat. W konsekwencji się okazuje że realizacja pragnienia nie zaspakaja pustki i tęsknota nie znika, bo dalej szukamy na zewnątrz siebie , zamiast skierować uwagę do  swojego wnętrza. Tęsknota mija gdy odwrócimy uwagę i spojrzymy w to przed czym uciekamy, czyli w samego siebie i w pustkę przed którą uciekamy, ona nam wtedy pokaże przed jakimi emocjami uciekamy, czego nie chcemy poczuć, co wypieramy, czego się boimy, jakie są nasze zranienia. Okazuje się że  w przypadku na przykład akceptacji to czego nie chcieliśmy poczuć to brak akceptacji, brak uznania czy emocje związane z odrzuceniem. To co rozrywa nas od środka to próba zaspokojenia bliskości ze sobą poprzez świat zewnętrzny , za każdym razem wtedy odwracamy się od siebie i tworzymy zależności od świata zewnętrznego pogłębiając konflikt w sobie. Gdy nie słuchamy siebie zabieramy sobie sami energie, gdy działamy z pozycji lęku utraty czegoś na zewnątrz, nasze decyzje i wybory są dosyć często skierowane przeciwko naszym prawdziwym potrzebą . Spotkanie z wypieranym bólem emocjonalnym nie jest łatwe jednak jeśli się nie spotkamy z nim nie nawiążemy ponownie kontaktu ze sobą , takiego prawdziwego kontaktu , prawdziwej bliskości, prawdziwej otwartości na siebie. Co się dzieje gdy pozwalamy sobie na emocje przed którymi uciekaliśmy ?

Przestajemy pędzić za czymś na zewnątrz, zmniejsza się ważność rzeczy na zewnątrz.

Zaczynamy mieć lepszy kontakt ze sobą, bardziej czujemy siebie, swoje ciało i swoje potrzeby.

Nie zatracamy się w jednej dziedzinie naszego życia, tylko rozkładamy energie na różne obszary naszego życia.

Poprzez kontakt ze sobą nawiązujemy kontakt z wszechświatem, brama do czucia otaczającej nas rzeczywistości jest w nas.

Przestajemy uciekać przed czuciem siebie, przed sobą, przestajemy bać się emocji w nas. Odnajdujemy w sobie przestrzeń , gdzie czujemy się bezpiecznie i stabilnie. Przestajemy się bać samych siebie.

Zmieniamy podejście do pustki, zaczynamy dostrzegać że w niej są emocje, że w niej jesteśmy my, że wystarczy się  w nią wsłuchać i dostaniemy odpowiedzi co robić w swoim życiu.

Inaczej patrzymy na życie, zmienia się nasze nastawienie , nasze podejście do życia.

Czujemy radość już teraz, radość z tego jacy jesteśmy, nie ma wewnętrznego przekonania czy zależności, warunku, że trzeba zasłużyć na swoją własną akceptację, wartość, miłość.

Nie naginamy siebie ciągle dla innych, czyli nie zatracamy siebie , tylko stawiamy granice.

Przestajemy się bać odrzucenia, braku akceptacji, może nie od razu wszystko mija, jednak z czasem przestajemy określać siebie poprzez to co mówią inni o nas, a okreslamy siebie poprzez samych siebie. 

Inaczej podchodzimy do relacji, dajemy innym wolność, bo czujemy wolność w sobie.

Przestajemy warunkować swoją wartość od czynników zewnętrznych, zaczynamy czuć wartość w nas samych.

Tęsknota za utraconym dzieciństwem

Aby wyjść z emocji które doprowadzają do depresji, uzależnienia, nerwic i innych zaburzeń trzeba poczuć emocje , które blokowaliśmy w sobie , emocje te są związane z przeżytą krzywdą,  ze stratą i uznaniem stary. Utknięcie na którymś z etapów straty powoduje, że te emocje stają się naszym poziomem świadomości, naszym podejściem i nastawieniem do życia. Strata może dotyczyć naszego dzieciństwa przez co nasze wewnętrzne dziecko jest pełen złości , żalu i smutku nie przeżytego, ale może dotyczyć też straty kogoś ważnego w naszym życiu i emocji które w tamtym momencie nie przeżyliśmy i na które sobie nie pozwoliliśmy , przez co nie daliśmy odejść tej osobie i emocją które w sobie czuliśmy. U mnie dotyczyło to mojej babci , która umarła jak byłem mały i ktra się mną opiekowała. Po odkrywaniu swoich warstw doszedłem do wspomnienia pogrzebu mojej babci na którym zamroziłem emocje we mnie i stałem się sztywny, obojętny bo nie chciałem poczuć smutku i bólu związanego z jej odejściem. Co w konsekwencji wpłynęło na radzenie sobie z emocjami w późniejszym czasie i zamknięciu się na emocje smutku, żalu . Natomiast wszystkie te emocje przykrywałem złością , poczuciem winy ,agresją, lękiem.

To co widzę jeszcze u siebie to żal i smutek za utracone dzieciństwo i nie ma co się oszukiwać , ze tych emocji w nas nie ma. Jeśli udajemy że czegoś nie ma  to i tak znajdzie drogę aby się ujawnić. Tak więc jeśli dalej wierzysz , że przykrywanie jednych myśli , czy jednych emocji innymi emocjami da Ci efekt , nie łudź się to co domaga się zaistnienia i tak zaistnieje , a ty oszczędzisz sobie  czasu , energii , życia, gdy zaczniesz z uczciwością podchodzić do tego co się w Tobie dzieje.

To czego nie chcemy poczuć w sobie , nie chcemy poczuć w innych, takich emocji jakich nie akceptujemy w sobie nie akceptujemy w innych. To jakich emocji boimy się w sobie boimy się w innych. Na przykład gdy boimy się złości w sobie , widząc osobę będącą w złości zaczynamy się jej bać i stajemy się bierni. Pozwalając sobie na swoją złość przestajemy bać się złości w innych, nie boimy się też wtedy wejść w konflikt o ile powstanie, nie uciekamy ani nie tłumimy złości w sobie.

Tak samo jest jeśli nie akceptujemy smutku w sobie, tego że się czasem pojawia i nie pozwalamy sobie na niego , to nie będziemy potrafili reagować w obecności osoby będącej w smutku lub też będziemy uciekać, czy też będziemy chcieli zmienić jej nastrój na chama.

Każda energia, którą zaprzeczasz, staje się dla ciebie demonem. Staje się twoim wewnętrznym dręczycielem. I nie pozbędziesz się swoich demonów jeśli nie objąłeś ich.  Nie rozkoszuj się nimi, ale je obejmuj (ukochaj). A jeśli przyjmiecie je w taki sposób, o którym mówię, nie będą już czuli się jak demony. Są po prostu energiami, które są dostępne dla ciebie.  Są tylko częścią tego całego spektrum tego, czym jest być świadomym, żywym i obecnym. I wszystko ponownie się łączy. Dojrzałe życie emocjonalne jest wtedy, gdy wszystkie różne części ciebie emocjonalnie są połączone razem. Nic nie jest wystawione na zewnątrz, nic nie jest zaprzeczone, nic nie jest ukryte. Nic nie jest niepotwierdzone. Wszystkie zebrane razem, aby wszystkie mogły się połączyć.

Wypieranie określonych emocji powoduje gromadzenie się ich w nas. Więc rośnie w nas

 Poziom lęku                                                                       

Poziom wstydu

Poziom złości

Poziom żalu

Poziom smutku

Najpierw trzeba spuścić te nadmiary w nas, by móc się nauczyć radzić sobie z emocjami które przezywamy na co dzień. Nadmiar emocji jest widoczny w naszych przesadnych i nieadekwatnych reakcjach na określone sytuacje. Nadmiar emocji wpływa na nasz sposób myślenia, na nasze zaburzenia, jak również na nasze ciało i więcej nie przeżytych emocji tym mniej energii mamy. No chyba że to złość, emocja złości daje dużo energii, jednak działanie cały czas na złości niszczy nasz organizm.

,, Od wielu lat podążam ścieżką rozwoju duchowego i nie rozumiem, dlaczego wciąż czuję negatywne emocje.

Odpowiedz:

To powszechna iluzja, że rozwinięci duchowo, ludzie są jak anioły – pełni miłości i nigdy nie doświadczają negatywności.

To, że wciąż mają negatywne uczucia, drażni i wywołuje w nich poczucie winy i frustrację.

Trzeba zrozumieć, intencja rozwoju pozostaje niezmiennym dążeniem, a uczucia przemijają.

Odpuść poczucie winy, że mimo ambicji, by być jak ten anioł, wciąż jesteś zwykłym człowiekiem.

Współczucie dla siebie z powodu ułomności zwykłej ludzkiej natury i związanym z nią funkcjonowaniem układu nerwowego i mózgu daje więcej wewnętrznej równowagi.

Górnolotne ambicje niekoniecznie robią z nas anioły !”

David R. Hawkins – „Technika uwalniania” str. 374/375

Jedna z największych iluzji to iluzja doskonałości, czyli myślenie że jak się rozwijamy nie będziemy czuli określonych emocji i stanów emocjonalnych .

Uzależnienie, depresja , nerwica i inne psychozy powstają z opierania się i zamknięcia się na czucie określonych emocji , powstają bo wypieramy wstyd , poczucie winy, nie radzimy sobie ze złością, żalem poczuciem krzywdy. Tworzymy zbroje i zamykamy serce na czucie, przez co blokujemy przepływ energii i stawiamy opór emocją. A to czemu się opierasz trwa dalej w naszym życiu, co w konsekwencji prowadzi do tego że stajemy się tymi wypieranymi emocjami, ranami, bólem emocjonalnym.

Więc samo wypieranie i zaprzeczanie temu co czujemy prowadzi do wewnętrznego chaosu i zagubienia. Nie słuchanie siebie i nie pozwalanie sobie na emocje prowadzi do tego, że energia emocji pustoszy nasze ciało i tworzy obsesyjne myśli.

 To co powoduje tkwienie na określonych poziomach świadomości to tak naprawdę zamknięcie się na emocje jakie głównie występują na tym poziomie. Czyli tkwienie na przykład we wstydzie jest spowodowane wypieraniem wstydu i tworzeniem toksycznego wstydu w podświadomości. Poziom się utrzymuje dlatego, że blokujemy się na odczuwanie tego co w nim jest.

To że ktoś jest na poziomie akceptacji czy zrozumienia nie znaczy że nie będzie czuł określonych emocji, to znaczy że na przykład je zaakceptuje i zintegruje szybciej . to znaczy że je rozumie i rozumie cień w sobie co w konsekwencji prowadzi do objęcia ciemności w sobie. Podchodzenie do poziomów w taki sposób że jestem już na określonym poziomie i nic z tak zwanych emocji negatywnych mnie nie dotyka to tworzenie iluzji . Miłość sama w sobie obejmuje całość, a więc obejmuje też wszystkie tak zwane negatywne emocje. To co się zmienia w głównej mierze to szybkość radzenia sobie z emocjami, umiejętność przeżywania ich , natomiast to co innego niż tłumienie ich i dalsze wypieranie. Na wyższych poziomach jest świadomość emocji i naszych schematów oraz świadomość wyboru i dostrzeganie innych możliwości. Kolejną zmianą jest to,  że nie wykorzystujemy ich do tworzenia cierpienia w swoim życiu i nie stawiamy im oporu. Nie uznajemy samych emocji jako wyznacznika tego kim jesteśmy. Czyli na przykład jeśli czujemy złość, to nie znaczy że w perspektywie całego naszego życia jesteśmy źli.

Jeśli czujemy bezradność , nie znaczy że jesteśmy w perspektywie naszego życia bezradni .

Jeśli czujemy żal, nie znaczy że jesteśmy żałośni itp.

Pozwalamy życiu płynąć , w tym energii naszych emocji. Bo to stawianie oporu emocją prowadzi do podtrzymywania ich i cierpienia.

Nagromadzona złość , czy żal powodują nie adekwatne reakcje do określonych sytuacji w naszym życiu lub też siedzenie w jednym poziomie świadomości przez cały czas i odbiór go jako naszej rzeczywistości. Następuje zatrzymanie rozwoju emocjonalnego i utknięcie na pewnym etapie tego rozwoju. Więc aby wyjść z oporu trzeba pozwolić sobie na czucie nadmiaru tych wszystkich wypartych emocji, co powoduje że określony poziom świadomości nie staje się już naszą całościową perspektywą życia. Puszczając nadmiar robimy miejsce na pojawienie się równowagi i przepływu energii przez nas.

Stwierdzenia typu przyciągam to jak się czuje , mają się nijak do sytuacji nie zależnych od nas. Na przykład strata bliskiej osoby powoduje rozpacz , złość, bunt i żal. Więc normalnym jest to czuć, to nie oznacza że mamy w sobie nagromadzony żal i przez to spotyka nas strata. Tak samo nie oznacza że jesteśmy winni i odpowiedzialni za tą stratę. Takie jest po prostu życie i niektóre sytuacje nie są zależne od nas i nie mamy wpływu na ich występowanie. Trzeba odróżnić odpowiedzialność za siebie od narcystycznego podejścia że wszystko co się dzieje na świecie zależy od nas.  To że stworzymy sobie w głowie idealny obraz i będziemy emanować określonymi uczuciami nie oznacza że trudne sytuację się nie pojawią w naszym życiu, to oznacza że lepiej sobie z nimi poradzimy. Stwierdzenia typu ja jestem na poziomie takim i takim więc coś mnie nie dotyczy i nigdy nie będzie dotyczyć , to iluzja naszej głowy i tworzenie już wyparcia oraz lęku wobec czegoś. Doświadczenie i życie bierze się w całości a nie tylko poprzez wybrany skrawek tego co nam pasuje, inaczej już od razu tworzy się osąd że coś jest złe i czegoś nie powinniśmy czuć. Biorąc na przykład poziom odwagi, ten poziom nie mówi o tym iż czegoś nie będziemy czuć, odwaga w rozumieniu techniki uwalniania to gotowość do stanięcia uczciwie w swojej prawdzie i przyznanie się przed sobą do swoich emocji, swoich lęków, tego co się dzieje w nas. Działania w rzeczywistości z odwagą , są rezultatem wewnętrznej pracy i wewnętrznej uczciwości. To praca wewnętrzna i uczciwość wewnętrzna  daje nam moc do działania. Jedność czucia i myśli, czyli nie oszukiwanie się daje nam ulgę i zrozumienie siebie. Tak samo inne poziomy odnośnie na przykład akceptacji , dotyczą akceptacji tego co dzieje się w nas , naszych emocji a nie bycia biernym wobec sytuacji na zewnątrz.

Strategie radzenia sobie z bolesną przeszłością, pogłębianie blokad energetycznych, pogłębianie wypierania emocji

W zależności od tego na co się zamknęliśmy i czego nie chcemy czuć możemy wypracować sobie różne strategie radzenia sobie z przeszłością. Nie dopuszczamy wtedy do siebie określonych emocji i udajemy że wszystko jest okej. Im bardziej oddalamy się od czucia siebie , tym bardziej pogłębiamy swoją tęsknotę.

Strategia rodziny zastępczej

Jednym ze sposobów radzenia sobie z bolesnymi doświadczeniami dzieciństwa i niezaspokojonymi w tym czasie potrzebami jest silnie ugruntowane przekonanie, że braki te można usunąć poprzez wypełnienie luki, która tkwi w człowieku poprzez drugiego człowieka. Taka osoba uważa, że inni ludzi mogą zastąpić rodziców, że to czego nie dostała w dzieciństwie jest do nadrobienia poprzez wejście z innymi osobami w takie relacje. Dlatego tak dużo jest relacji w których jedna osoba jest rodzicem dla drugiej. Potencjalnymi osobami, które w mniemaniu osoby niedojrzałej emocjonalnie zaspokoją jej potrzeby są: „przyszywani rodzice”, współmałżonek, teściowie, przyjaciele, a czasem nawet własne dzieci. Niestety jest to bolesna iluzja, która nie pozwala danej osobie dorosnąć . Do tego taka osoba przerzuca swoje problemy emocjonalne na drugą osobę i domaga się aby ta osoba rozwiązała jej problemy. Lub też zaczyna obwiniać drugą stronę za swoje emocje z którymi sobie nie radzi. 

Potrzeba opieki w dzieciństwie różni się od tej którą odczuwamy w życiu dorosłym. Jeśli dorosły zaczyna potrzebować opieki na sposób dziecięcy, to pozbawia się przywilejów dorosłości, a więc autonomii, decyzyjności oraz odpowiedzialności . Tak naprawdę osoby niedojrzałe emocjonalnie nie mają wypracowanej decyzyjności, konsekwencji, samodzielności,  autonomii oraz uciekają przed konsekwencjami swoich działań czyli przed odpowiedzialnością. Do tego są silnie zależne od innych i wiecznie niepewne swoich decyzji , wyborów i czynów.

Paradoksalnie osoby z silnymi blokadami bardzo pragną być uważane za osoby odpowiedzialne, jednakże odpowiedzialność zastępują kontrolą. Często jest to obsesyjna samokontrola lub obsesyjna kontrola i chęć dominacji nad innymi .

Strategia rodziny zastępczej wytwarza swoistą blokadę na własne emocje, jest nawykowym unikaniem tego co nieprzyjemne, a więc: złości, bólu, żalu, brzydzenia, beznadziei, bezsilności, bezradności,  strachu. Blokowanie nieprzyjemnych uczuć, niestety powoduje również blokowanie doznań pozytywnych. Chodzi tu przede wszystkim o strefie emocjonalną, która działa całościowa, nie można przecież odczuwać połowy emocji, uczuć. Innym wariantem tej strategii może być również „zassanie” czyli emocjonalne stopienie się z drugim człowiekiem. Czego efektem jest współuzależnienie od drugiej osoby.

Ogólnie rzecz biorąc, strategię rodziny zastępczej najczęściej stosują dzieci nadmiernie chronione przy jednoczesnym stawianiu im bardzo wysokich wymagań. Dzieci te w dzieciństwie były grzeczne, ciche oraz wątłe i chorowite. W ich domach rzadko dochodziło do przemocy fizycznej, natomiast dominowała presja psychiczna oraz manipulacja. Poprzez wyrażanie przez rodziców złości nie wprost (obrażanie, sarkazm, demonstracyjne milczenie), dziecko uczy się, że jego głównym zadaniem jest zaspokajanie potrzeb rodziców przez co zaprzestaje się rozwijać bo przestaje zaspokajać swoje potrzeby emocjonalne i często nawet nie wie jak ma to zrobić. Dziecko często jest izolowane od rówieśników, ponieważ rodzice poddają surowej ocenie kolegów i koleżanki swojego syna czy córki. Dziecko w tym przypadku nie ma siły przebicia, rezygnuje z przyjaciół bo jest nauczone by być posłusznym lub też zaczyna się buntować aby zrobić na złość rodzicom i zwrócić ich uwagę na siebie.

Strategia Zosia-Samosia

Zosia – Samosia ma silne przekonanie, że ze wszystkim musi radzić sobie sama. Łzy, bezradność czy smutek są objawami słabości, która w tej strategii absolutnie nie może występować. Strategia ta zatem, opiera się na negacji siebie jako osoby bezradnej i nie wystarczająco silnej. Pierwsza negacja

pojawia się w związku z zaspokojeniem potrzeb. Tu Zosia-Samosia twierdzi, że nie miała potrzeb (np. „ ja nigdy nie lubiłam być przytulana”). Następnie pojawia się zaprzeczenie jakiejkolwiek krzywdy, ponieważ uznanie jakiejkolwiek krzywdy oznacza dla tej osoby przyznanie się do słabości. Co powoduje. że nie potrafią przeżyć emocji związanych z krzywdą, gdyż są one wypierane. A wypierane emocje powodują bóle ciała i zaburzenia w spojrzeniu na rzeczywistość. Dlatego też często nie rozumieją krzywdy innych i mają wrogie nastawienie do słabości i wad innych. Blokowana krzywda powoduje z czasem , że takie osoby same zaczynają krzywdzić innych swoim surowym zachowaniem. 

Takie osoby zgłaszają się na terapię często po jakimś kryzysie typu: rozstanie , zdrada lub też wątpliwości co do jakości związku. Oczekiwania wobec terapii są konkretne: szybka diagnoza, konkretna recepta i monitorowanie procesu leczenia w celu wprowadzenia ewentualnych korekt.

Charakterystyczne dla tych osób jest to, że często stają się opiekunami swoich rodziców. Bardzo często czują się winne, gdyż to poczucie chroni ich przed przeżywaniem krzywdy. Ich dzieciństwo przepełnione było negacjami własnych odczuć, obserwacji i wniosków („tatuś nie mógł tak powiedzieć, „to nie możliwie, że mamusia chciała zrobić Ci krzywdę”). W wyniku tego dochodzi do wewnętrznego monologu, którego treścią są stwierdzenia typu: przesadzasz, wymyślasz, nie masz racji, koloryzujesz . Dzieci z tej grupy często uwikłane są w „partnerską” relację z jednym z rodziców, a więc były powiernikiem tajemnic, pośrednikiem w konfliktach osobą która uspokajała pijanego gwałtownego rodzica, często poszukiwała go i przyprowadzała do domu. Gratyfikacja była tak silna, iż pamięć takich osób wyrzucała poza świadomość obraz realnej krzywdy .

Strategia bólów fantomowych

Ból fantomowy jest pewnego rodzaju złudzeniem dotyczącym amputowanej kończyny. To znaczy, że osoba po amputacji, mimo to że wie iż nie ma ręki, odczuwa w niej ból, swędzenie, drętwienie.  

Otóż u niektórych osób takie złudzenie dotyczy własnego dzieciństwa. Nie chodzi tu bynajmniej o ból fizyczny, chodzi natomiast o przekonanie, że dzieciństwo było w porządku, tylko ze mną jest coś nie tak. Ta strategia opiera się przede wszystkim na zakłamywaniu przeszłości, która jest w niekorzystny dla siebie sposób interpretowana. Są to osoby, które nie potrafią określić, po czym można poznać, że ktoś kogoś lubi, kocha lub ceni. Często mają problemy z odczytywaniem niewerbalnych przekazów, lekceważą instynkt samozachowawczy .

Charakterystyczne dla tych osób jest również uznanie, że krzywda jest karą za ich zachowanie, a takie zjawisko nazywamy – wiktymizacją. W tym przypadku ofiara przemocy nie czuje się skrzywdzona, tylko winna za to co ją spotkało. Dlatego tak dużo osób się samokara i czuje się winnym za to jakie miało dzieciństwo, nie pozwalając sobie na prawdziwe emocje i bezsilność związaną z utraconym dzieciństwem. Dochodzi tu do wymierzania sobie cały czas kary na przykład poprzez silnego krytyka wewnętrznego i stawianie sobie zakazów odnośnie określonych przyjemności. Niestety bywa i tak, że złość i gniew, wstręt jaki powinien być kierowany na krzywdziciela zaczyna być kierowany na siebie samą, a więc dochodzi do zachowań autodestrukcyjnych: zaburzenia łaknienia, samookaleczenia, nadużywania substancji psychoaktywnych . Osoby  posługujące się strategią bólów fantomowych starają się także ciągle  domyślać, czego się od nich oczekuje( mają przekonanie że ktoś ciągle coś od nich chce i że muszą spełniać oczekiwania wszystkich w koło), wyolbrzymiają swoje niezręczności( podnoszą swoje wady i słabości do ogromnej wielkości), tłumaczą się jeśli spotykają się z dezaprobatą jakiekolwiek wypowiedzi( czują się nawet winne za to, że coś powiedziały gdy nie ma aprobaty, nie potrafią stać przy swoim).

Strategia protezy

Osoby, posługujące się tą strategią, wpisały swoją krzywdę i niezaspokojone potrzeby w porządek świata. Znaczy to, że nie negują, tego, co się wydarzyło, nie biorą również na siebie winy, ale jednocześnie żyją w przekonaniu, że rodzice też nie są winni. Z czasem takie osoby stają się obojętne.  Nie ma winnego, po prostu tak wyszło i nie ma tematu, przez co mogą unikać bolesnych emocji , które wcześniej wyparły. Tak naprawdę blokują te emocje w sobie i nie pozwalają sobie na poczucie krzywdy, żalu.  Natomiast jeśli nie pozwalają sobie poczuć tych emocji , nie mogą też ich puścić i uwolnić ze swojego pola energetycznego, ze swojego ciała. Ból zepchnięty zostaje do sfery tabu, podobnie dzieje się z krzywdą. W głębi duszy pojawia się przekonanie, że jest się śmieciem, kimś niewartym miłości. Skoro doświadczyłam upokorzenia, przemocy fizycznej, odtrącenia, widocznie na to zasługiwałem. Jednakże nie chodzi tutaj o zachowanie (jak w przypadku bólów fantomowych), chodzi raczej o sferę tożsamości, tak więc nie „zrobiłem coś złego”, tylko „jestem zły” . Dana osoba zaczyna wierzyć, że jest zła tylko i wyłącznie, a podświadomie kojarzy że zło trzeba karać, więc kara siebie.  Podstawą krzywdy jakiej doświadczają osoby z tej grupy, jest zazwyczaj poczucie odrzucenia, zarówno emocjonalnego jak i faktycznego. W myśleniu takiego człowieka, powstaje prosty schemat: skoro najważniejsza osoba mnie nie chce, muszę być jakiś wybrakowany, jest we mnie coś obrzydliwego, wstydliwego, nie do zaakceptowania. Takie przekonanie, niestety negatywnie owocuje w życiu dorosłym. Bowiem takie osoby nieustannie odczuwają lęk, że wyda się ta okropna prawda o nich, obawa przed tym, że ktoś pozna moje prawdziwe ja, które jest przecież nie do zaakceptowania . Do tego dosyć często osoby upatrują sobie na partnera obsesyjnie kogoś niedostępnego dla nich i idealizują go , tak jak to było z rodzicem i z góry wchodzą w schemat cierpienia , bo ich obsesyjna miłość nie zostaje odwzajemniona.  Przez co tak naprawdę cały czas tworzą w swojej głowie samoodrzucenie, nawet wtedy gdy go nie ma. 

W ostateczności dochodzimy do świadomości, że nasi rodzice też nie mieli łatwego dzieciństwa więc wybaczenie pojawia się poprzez współczucie naszym rodzicą , czy osobą które nas skrzywdziły. Jednak w momencie powstania krzywdy w dzieciństwie stworzyły się określone emocje, blokady na których przeżycie trzeba się otworzyć, więc poczucie krzywdy, żal , często blokowany gniew trzeba poczuć by móc dokonać wyboru i wybaczyć oraz odpuścić. Co innego jest otwarcie się na blokowany ból , a co innego zaprzeczanie faktowi że on w ogóle istniał. 

Strategia afirmacji braku

Osoby posługujące się tą strategią interpretują świat poprzez swoje krzywdy i niezaspokojone potrzeby. Te osoby niejako afirmują swoje niezaspokojone dziecięce potrzeby i oczekują na bezwarunkową akceptację i wsparcie w swoim cierpieniu. Domagają się potwierdzenia w tym że świat jest krzywdzący i mają perspektywę ofiary wobec rzeczywistości, jednocześnie nie robią nic , aby z tej perspektywy wyjść. rola ofiary i użalanie się nad sobą pozwala im na bycie w centrum uwagi, którą podświadomie kojarzą z miłością. Często czują się niezrozumiane przez otoczenie, nastawiają się na potwierdzenie swojej wizji siebie i świata. Nie mówią prawdy i zakładają maski , a później dziwią się, że inni ich nie rozumieją, gdzie tak naprawdę sami siebie przestają rozumieć i gubią się w swoich gierkach. Ich dzieciństwo zazwyczaj przepełnione jest dotkliwymi aktami przemocy fizycznej, jak również subtelnymi lecz wyrafinowanymi formami wyśmiewania się i negowania ich wartości. Najczęściej są to osoby najmłodsze z rodzeństwa lub też w ogóle nie posiadające rodzeństwa, ale dorastające w domu, gdzie ważną rolę odgrywał ktoś z dziadków . Charakterystyczne dla tej grupy osób jest użalanie się. Osoby te nie potrafią przeżywać emocji w natężeniu pasującym do bodźca. Uznają swoją sytuację życiową jako sytuację przymusową bez możliwości korzystnego rozwiązania i jakichkolwiek wyborów. Jednakże dalecy są od akceptacji wynikających z tego przymusu. Do grupy tej zaliczane są również osoby uzależnione i stosujące przemoc wobec swoich bliskich. Mają na to proste wytłumaczenie: nauczyłem się tego od swoich rodziców. W ten sposób łatwiej uzasadniają swoją agresję i przemoc. Wiąże się to przede wszystkim z unikaniem odpowiedzialności za siebie i konsekwencji własnego postępowania. Każda zmiana jest dla tych osób nie mile widziana, ponieważ wiąże się z podejmowaniem autonomicznych decyzji. Te osoby często uzależniają się od terapii , teraputy.

Lęk przed odrzuceniem a tęsknota , pragnienie bliskosci

Sam lęk w sobie ma za zadanie chronić nas przed emocjami, które nasz umysł uznał za bolesne , trudne nie do zniesienia. Za lekiem są jeszcze inne emocje , które jeśli nie pozwolimy sobie czuć będą nas blokować przed otwarciem się i czuciem pełniejszym. Co w konsekwencji będzie prowadzić że uciekając przed tymi emocjami bo nie będziemy chcieli się poczuć odrzuceni sami będziemy siebie odrzucać poprzez działania mające na celu nie poczucia odrzucenia od innych. Więc silny  lęk tworzy silne pragnienia uzyskania czegoś  w świecie zewnętrznym. Otwierając się na emocje znajdujące się za lękiem pozwalamy sobie na poczucie bólu przed którym uciekaliśmy , co w konsekwencji prowadzi do zniknięcia leku, bo nie ma się już czego  bać i do zniknięcia pragnienia czegoś z zewnątrz bo nie ma już czego pragnąć. 

Niezaspokojona potrzeba bliskości w dzieciństwie nakręca pragnienie bliskości , które z czasem staje się tęsknotą.  Działają dwie siły lek przed bliskością i pragnienie bliskości . Te siły można zrównoważyć i wyjść poza nie otwierając się na bliskość ze sobą. Wtedy zaczynamy otwierać się na potrzebę bliskości z drugim człowiekiem. Przestajemy sobie zaprzeczać że nie potrzebujemy tej bliskości i że jej nie chcemy i jednocześnie nie pędzimy za nią jak zgłodniałe zwierzęta. Bardziej po prostu otwieramy się na nią i wpuszczamy ją do naszego życia

„(…) jeśli ktoś nie doświadczał bliskości w sposób właściwy albo miał jej za mało, to ma w sobie ogromną tęsknotę za nią, ale jest też w nim jakaś część, która nauczyła się bez tej bliskości żyć. I kiedy spotyka człowieka, który mógłby mu ją ofiarować, to może nie być w stanie jej przyjąć, bo nie będzie mu umiał zaufać. W sumie dlaczego miałby, skoro jego doświadczenia są inne?

I w bliskich związkach tak właśnie się dzieje: jest w nas część rozwojowa, która pragnie się zmieniać dzięki drugiemu człowiekowi, przekraczać swoje braki, ale jest też część defensywna, która nie wierzy, że to się może stać, która wraca do starego, dobrze znanego statusu quo”.

Stanley Ruszczyński