Relacja ze sobą

„Odkrycie, kim naprawdę jesteśmy, wymaga nowego rodzaju uczciwości wobec samego siebie. Nie chodzi tutaj o osądzanie siebie, moralizowanie czy przyglądanie się swojemu zachowaniu; uczciwość wobec samego siebie to całkowicie szczere przyznanie przed samym sobą, co czujemy, myślimy i jakie są motywy naszego działania. Ten nowy rodzaj uczciwości wobec siebie to również rezygnacja z ciągłego wypierania się siebie, rezygnacja z udawania; że wszystko jest w porządku, podczas gdy nasze uczucia dają nam sygnał, że tak nie jest. Uczciwość to danie sobie prawa do odczuwania tego, co czujemy i równocześnie wzięcie odpowiedzialności za swoje uczucia i emocje.”

– Sisson Colin P., Wewnętrzne przebudzenie

Brak szacunku wobec siebie i miłości własnej.

Sposób w jaki traktujemy siebie pokazuje nam czy mamy szacunek wobec własnej osoby, czy dbamy o siebie , czy jestesmy łagodni dla siebie i czy okazujemy sobie współczucie. Każdy z nas jest przejawem energii życia i każdy z nas zasługuje na radość z życia i szczęśliwe życie. W zależności od relacji jaką mamy ze sobą , możemy albo działać zgodnie z pragnieniem życia w nas i doświadczania radości z samego faktu że jesteśmy, albo możemy zaprzeczać pragnieniu życia jakie w nas jest i tworzyć destruktywne działania wobec siebie odcinając się od radości z życia. W pewnym sensie albo działamy zgodnie z energią życia w nas i naszym źródłem albo działamy blokując prawdziwych, autentycznych nas zaprzeczając swoim potrzebom, pragnieniom, popędom.  W zależności od tego w którym kierunku idziemy, tym albo powiększa się w nas pustka emocjonalna i obojętność, zamrożenie, niezadowolenie, brak wdzięczności, uczucie braku czegoś albo jestesmy pelni energii witalnej, radości, mocy wewnętrznej.  

Gdy zacząłem siebie kochać

Gdy zacząłem siebie kochać, odkryłem, że psychiczny ból i emocjonalne cierpienie są tylko sygnałami ostrzegawczymi, że żyłem przeciwko swojej własnej prawdzie. Dziś wiem, że to “AUTENTYCZNOŚĆ”.

Gdy zacząłem siebie kochać, zrozumiałem, jak bardzo można obrazić kogoś, gdy próbowałem narzucić moje pragnienia na tę osobę, pomimo tego, że wiedziałem, że to nie był odpowiedni czas, a ta osoba nie była na to gotowa, nawet jeśli tą osobą byłem ja sam. Dziś, nazywam to “SZACUNKIEM”.

Gdy zacząłem siebie kochać, przestałem pragnąć innego życia, i zacząłem dostrzegać, że wszystko, co mnie otaczało, zachęcało mnie to wzrostu. Dziś, nazywam to “DOJRZAŁOŚCIĄ”.

 Gdy zacząłem siebie kochać, zrozumiałem, że bez względu na okoliczności, jestem we właściwym miejscu we właściwym czasie, i wszystko rozgrywa się dokładnie w odpowiednim momencie. Dlatego mogę być spokojny. Dziś, nazywam to “PEWNOŚCIĄ SIEBIE”.

Gdy zacząłem siebie kochać, porzuciłem zabieranie sobie własnego czasu i przestałem planować ogromne projekty na przyszłość. Dziś, robię tylko to, co przynosi mi radość i szczęście, rzeczy, które kocham robić i które wspiera moje serce, i robię je na swój własny sposób, we własnym tempie. Dziś, nazywam to “PROSTOTĄ”.

Gdy zacząłem siebie kochać, uwolniłem siebie od wszystkiego, co nie jest dobre dla mojego zdrowia – jedzenia, ludzi, rzeczy, sytuacji i wszystkiego, co ciągnęło mnie w dół i z daleka od siebie. Na początku nazywałem to podejście zdrowym egoizmem. Dziś, nazywam to “KOCHANIEM SIEBIE”.

Gdy zacząłem siebie kochać, porzuciłem próby, aby zawsze mieć rację, i od tego momentu myliłem się znacznie rzadziej. Dziś, odkryłem, że to “SKROMNOŚĆ”.

Gdy zacząłem siebie kochać, odmówiłem kontynuowania życia przeszłością i martwienia się przyszłością. Dziś, żyję tylko dla chwil, kiedy wszystko się dzieje. Dziś żyję każdego dnia, dzień po dniu, i nazywam to “REALIZOWANIEM SIĘ”.

Gdy zacząłem siebie kochać, zauważyłem, że mój umysł może niepokoić mnie i sprawiać, że robi mi się źle. Ale, od kiedy połączyłem go ze swoim sercem, mój umysł stał się cennym sojusznikiem. Dziś, nazywam to połączenie “MĄDROŚCIĄ SERCA”.

Nie musimy dłużej obawiać się sporów, konfrontacji czy żadnego innego rodzaju problemów wobec nas samych lub innych. Nawet gwiazdy się zderzają, ale z nich rodzą się nowe światy. Dziś, wiem, że “TO JEST ŻYCIE”!

Charlie Chaplin

Relacje jaką mamy ze sobą tworzymy od wczesnego dzieciństwa, na tą relację w główniej mierze wpływa to w jaki sposób traktowali nas nasi rodzice i w jaki sposób sami siebie traktowali. Uczymy się poprzez obserwacje naszego otoczenia i szukamy odzwierciedlenia w innych nas samych. Jeśli proces przebiegł prawidłowo zaczynamy tworzyć relacje ze sobą opartą na zrozumieniu, współczuciu, wsparciu siebie, troski,  czuciu siebie, prawidłowego radzenia sobie z emocjami, dbaniu o siebie itp. To w jaki sposób traktujemy samych siebie odzwierciedla później nasze podejście do innych, do otoczenia. Jako dzieci pragniemy miłości , uwagi, troski, zrozumienia, więzi opartej na bezwarunkowości. Jeśli  potrzeby narcystyczne małego dziecka nie zostaną zaspokojone i dziecko z czasem nie odnajdzie wewnątrz siebie swojego autentycznego ja, zaczyna się zagubienie emocjonalne i zatrzymanie się na pewnym etapie emocjonalnego rozwoju. Dziecko nie dostając miłości z zewnątrz nie jest w stanie w pełni rozwinąć jej u siebie, poprzez nie zaspokojenie potrzeb narcystycznych zostaje na poziomie utożsamiania siebie poprzez świat zewnętrzny i szuka potwierdzenia swojej wartości w świecie zewnętrznym. Im dłużej ten sposób patrzenia jest utrzymywany tym bardziej potwierdza cechy narcystyczne w sobie. Dlatego często w wieku dorosłym jest u nas pustka , której nie potrafimy zapełnić , bo nasze wczesnodziecięce potrzeby nie zostały zaspokojone. Ciągle szukamy zaspokojenia ich na zewnątrz. Momentem przełomowym jest skierowanie swojej uwagi do swojego wnętrza i połączenie się ze swoim ciałem, tworząc jedność ciała i umysłu. Wtedy otwieramy się na czucie , na wrażliwość , współczucie wobec siebie a później wobec innych. Nasza postawa zmienia się z egoistycznej postawy ja w centrum wszechświata , ja chcący wszystko i żądający wszystko, ja obrażający się na świat na postawę jedności z innymi , czucia połączenia z innymi dający od siebie a nie tylko chcący czegoś. Co innego jest w być centrum swojego świata i szanować oraz akceptować że każdy człowiek jest też w centrum swojego indywidualnego wszechświata, a co innego podejście ja w centrum i cały wszechświat musi mi się podporządkować i być taki jak ja chce aby był. Osoby wchodzące w role Boga zapominają że odpowiadają za to co oni dają i za to jaki mają wpływ na świat jednak nie są odpowiedzialne za cały świat. Ta różnica w patrzeniu powoduje że przejmujemy odpowiedzialność za rzeczy na które nie mamy wpływu i które nie zawsze są zależne od nas oraz wykorzystujemy je do własnego cierpienia.

Chcenie , wymagania i oczekiwania niekończące się do  wszechświata, magiczne , marzeniowe myślenie. Nie mam nic przeciwko marzeniom i ich realizacji z tym że do ich realizacji trzeba własnego zaangażowania, włożonej pracy i konkretnych działań w rzeczywistości. Samo nastawienie wyłącznie na chcenie potwierdza tylko brak i odciąga od chwili obecnej, a przecież wszystko co robimy jest w chwili obecnej i to chwila obecna determinuje naszą przyszłość. Hasła typu wszechświat da Ci wszystko czego pragniesz są prawdziwe o ile samemu jest się w energii tego co się chce i samemu daje się ze swoje źródła to co się chce dostać. Każdy z nas ma źródło w sobie i to poprzez dotarcie do niego i rozbudzenie w nas tego co byśmy chcieli dostać powoduje wysłanie w wszechświat konkretnej intencji i rodzaju energii. To co później do nas przychodzi jest wtórne do tego co mamy w sobie.  Rzecz w tym, że jeśli chcesz miłości sam dawaj miłość, jeśli chcesz zrozumienia sam dawaj zrozumienie, jeśli chcesz docenienia sam dawaj docenienie, jeśli chcesz troski sam dawaj troskę, jeśli chcesz wsparcia sam dawaj wsparcie. Jeśli nie podoba Ci się to co dostajesz , spójrz szczerze na to co sam wysyłasz i z jaką intencją to robisz. Bo tu jest też kwestia z jakim nastawieniem i podejściem coś robimy , czyli jaka jest prawdziwa intencja. Czy jest ona z poziomu serca czy chęci korzyści i zysku. W tym tez jest różnica i aby dojrzeć jak jest trzeba być szczerym i uczciwym ze sobą.

Uczucie wadliwości i toksycznego wstydu, wstrętu , zawodu , upokorzenia, niezasługiwania buduje się poprzez powtarzanie określonych schematów opartych na głosie wewnętrznym i sposobie traktowania siebie , który bierze się z projekcji sposobu traktowania nas przez naszych rodziców i kontynuowania traktowania w ten sposób samego siebie. Ten sposób traktowania staje się naszym własnym sposobem podejścia i nastawienia do samego siebie oraz do innych. Ten sposób traktowania siebie u osób cierpiących opiera się na rodzicu karzącym, krytykującym, wywołującym poczucie winy, złoszczącym się. Poprzez karanie siebie, odrzucanie siebie i złoszczenie się na siebie pogłębiamy wstręt i nienawiść oraz pogardę wobec siebie . Więc im bardziej siebie karamy , złościmy się na siebie, obwiniamy, biczujemy się tym bardziej potwierdzamy w sobie uczucie, że nie jesteśmy tacy jacy powinniśmy być. Potwierdzamy przekonanie że jest z nami coś nie tak. Aby to odwrócić trzeba zmienić relację ze sobą. Przez co z czasem zniknie uczucie wadliwości, czucia że ze mną jest coś nie tak. Tylko jak to zmienić ? Poprzez zmianę sposobu traktowania siebie na wyrozumiałość, współczucie, zrozumienie , docenienie , poprzez pozwolenie sobie na czucie swoich emocji , pragnień. Poprzez pozwolenie na zaspokajanie swoich potrzeb , poprzez ciągle doświadczanie wybaczenia sobie, pozwalania sobie na błędy, pozwalania sobie na bycie takim jakim się jest, pozwalania sobie na wstyd , na czucie leku, na czucie złości, na bycie niedoskonałym, na niespełnianie oczekiwań i wymagań.  Przez zmianę sposobu traktowania siebie utwierdzamy się w nowym przekonaniu że jesteśmy okej tacy jacy jesteśmy. Poprzez praktykę wobec siebie i budowanie pozytywnej relacji ze sobą zmieniasz krytyka wewnętrznego  na perspektywę przyjaciela, dajesz sobie zrozumienie emocjonalne i wsparcie czy też troskę, której kiedyś nie miałeś.

Gdy zaczniesz dbać o siebie , doceniać siebie, wspierać siebie zmienisz relację ze sobą i odnajdziesz w sobie najlepszego przyjaciela.

Na temat poczucia wartości, relacji ze sobą dobrze jest spojrzeć z dystansu i z perspektywy, zrozumieć, że skoro większą część życia potwierdzaliśmy w sobie niskie poczucie wartości i wzmacnialiśmy krytyka wewnętrznego oraz wierzyliśmy w swoje negatywne przekonania, czy też każdym działaniem potwierdzaliśmy brak miłości względem siebie , to proces odwrotny nie nastąpi z dnia na dzień. Tworzenie nowej relacji ze sobą trzeba potwierdzać czynami i konkretnym działaniem wobec siebie oraz działaniem w życiu. Poprzez konkretne doświadczenie i konkretne czyny budujemy nową relację ze sobą , a nie tylko poprzez marzenie o tej nowej relacji. Najlepiej jest spojrzeć na fakt jak jest w naszym życiu i przyznać się przed sobą do tego jak jest, bez koloryzowania, upiększania i zakrywania prawdy o tym jak jest. Tylko akceptując i uświadamiając sobie to jak jest można wprowadzić nowy sposób traktowania siebie, podejścia wobec siebie, jednak bez poczucia i zrozumienia siebie próby przykrywania jednego zachowania drugim zachowaniem, jednej myśli druga myślą, jedną emocję drugą emocją będą prowadzić z powrotem do powrotu starego.

To co pomaga podczas odkrywania siebie to zrozumienie, że mamy na to całe życie, zrozumienie, że nie musimy wszystkiego wiedzieć i rozumieć już teraz w danym momencie. Nie trzeba znać wszystkich sekretów świata w tej chwili, zbieranie i gromadzenie wiedzy jest niczym jeśli nie jest potwierdzone naszym doświadczeniem i naszymi czynami. Teoria a praktyka to dwie różne rzeczy, prawdziwe zrozumienie bierze się z doświadczenia i przeżycia czegoś. Więc trzeba sobie dać czas na wewnętrzne dojrzewanie i integracje, jeśli chcemy coś przyspieszyć możemy zrobić tylko gorzej, co nie znaczy że mamy być bierni. Jak we  wszystkim trzeba znaleźć równowagę.

Główne przyczyny braku szacunku wobec siebie i miłości własnej, podtrzymywanie konfliktu wewnętrznego:

Uszczęśliwianie wyłącznie innych, samopoświęcenie.

Życie wyłącznie dla innych jest podszyte masochizmem, samopoświęcenie siebie aby zyskać aprobatę, uwagę i akceptację innych. Dana osoba robi rzeczy przeciwko sobie, aby zyskać przychylność otoczenia. To powoduje rozłam w niej samej i zagubienie. Tworzy się wewnętrzny konflikt i brak ujścia swoim potrzebom, silnie blokowana jest potrzeba autonomii i wolności.

Konflikt wewnętrzny.

Konflikt wewnętrzny zazwyczaj dotyczy wypierania swoich prawdziwych potrzeb, emocji i pragnień. Gdy w nas spotyka się silna chęć zrobienia jednego i blokujące przekonanie, nawyk, reakcja, wzorzec zachowania powstrzymujący nas od zrobienia tego co chcemy. Rozdzielamy wtedy naszą jedność i jedna z trzech rzeczy nie idzie w parze czyli jest rozbieżność między myślenianiem, czuciem i działaniem. 

Zamknięcie się na czucie, w tym na czucie bólu emocjonalnego.

Zakładanie na ranę kolejnych mechanizmów obronnych powoduje powstawanie schematów cierpienia i potwierdzanie się w cierpieniu. Zamknięcie się na prawdziwy ból powoduje, że udajemy kogoś kim nie jesteśmy i nie potrafimy przeżywać swoich emocji. Udając kogoś kim nie jesteśmy oddalamy się od naszego źródła.

Aktywność głosów wewnętrznych w formie rodzica krytykującego, rodzica wywołującego poczucie winy, rodzica karzącego.

Konflikt wewnętrzny może doprowadzić do znienawidzenia samego siebie za to jacy jesteśmy. Poprzez brak akceptacji prawdziwych siebie i uwierzenie , że musimy być inni niż jesteśmy zaczynamy karać siebie , gdy nie jesteśmy tacy jak nasze wyobrażenie o nas samych. To wyobrażenie zazwyczaj przejmujemy z wyobrażenia jakie wymyślili sobie o nas nasi rodzice i podtrzymujemy je w naszej głowie tworząc kolejne iluzje.

Chęć bycia perfekcyjnym i karanie siebie za swoje niedoskonałości. Brak akceptacji swoich wad. Chęć bycia kimś innym niż się jest. 

To się bierze z poprzedniego przykładu, perfekcjonizm jest jednym z krytyków, który ciągle mówi że nie jestesmy wystarczająco dobrzy tacy jacy jesteśmy. Przeważnie towarzyszy temu wewnętrzna presja i lęk przed okazaniem swoich wad i słabości. Za lekiem tak naprawdę kryje się toksyczny wstyd odczuwany w stosunku do samego siebie.

Brak docenienia siebie. 

Poprzez koncentrację na świecie zewnętrznym i na spełnianiu oczekiwań innych, nie doceniamy tego jacy jesteśmy w tej chwili, czujemy się niedoceniani przez otoczenie, gdzie tak naprawdę nie potrafimy sami siebie docenić i podziękować sobie za to jacy jesteśmy.  Nie dziękujemy bo ciągle uważamy , że jesteśmy nie tacy jacy powinniśmy być. Nie potrafimy cieszyć się z tego jacy jesteśmy, z daru jakim jest życie i z tego co mamy w sobie. Rozwój też może być pułapką, gdy ciągle gonimy za wyobrażeniem nas samych jacy mamy być, często gonimy po prostu za iluzją, zamiast cieszyć się tym co jest. 

Utożsamianie się z chwilowymi emocjami i myślami .

Często identyfikujemy się z chwilowymi emocjami i myślami, przez co wpadamy w pułapki tych emocji i myśli analizując je bez przerwy co powoduje trwanie w tych emocjach i myślach. Ślepo wierzymy w każdą naszą myśl i nie potrafimy nabrać dystansu do nich , nie rozumiemy że niektóre myśli nie są nami , tylko przejętymi głosami na przykład od rodziców. Problem jest w tym że zaczynamy wierzyć w te głosy i utożsamiać się z nimi, wierząć często że jestesmy źli. 

Brak wiary w siebie.

Nie podejmując działań zgodnych z naszą duszą i tego co nam podpowiada intuicja, nie realizując swoich marzeń, odkładając ciągle coś na później lub poddając się na starcie tracimy wiarę w swoją moc sprawczą. Tak samo gdy oddajemy kontrolę nad swoimi emocjami i temu co w nas światu zewnętrznemu stawiamy siebie w roli osoby bezsilnej.

Nie pozwalanie sobie na określone emocje i uważanie ich za złe.

Wypieranie, zaprzeczanie, duszenie swoich prawdziwych emocji i tego co czujemy , tworząc jednocześnie maski i sposoby radzenia sobie z emocjami , które później wpływają destruktywnie na nas i tworzą w nas chaos emocjonalny i zagubienie. Z czasem im więcej masek tym bardziej jesteśmy zagubieni i tak naprawdę nie wiemy kim jesteśmy tocząc wewnętrzną walkę ze sobą. 

Brak prawidłowego wzorca. 

Postawy wobec samego siebie uczymy się od innych, zwłaszcza od rodziców i osób z najbliższego otoczenia. Dzieci przyglądają się dorosłym – co i jak o sobie mówią. W ten sposób budują wzorzec, który rzutuje na ich życie, a później na życie ich dzieci. Jeżeli matka czuje się szczęśliwa, nauczy dziecko zdrowego egoizmu. Ale jeśli nie kocha samej siebie i jest niedojrzała emocjonalnie nie będzie potrafiła przekazać dzieciom tej sztuki. Więź jaką tworzymy ze sobą przejmuje przeważnie od tego w jaki sposób traktowali siebie rodzice.

Brak akceptacji otoczenia.

Kiedy dziecko zaczyna komunikować się ze światem, dość szybko dowiaduje się – choć często tylko na nieświadomym poziomie – czy jest akceptowane przez rodziców, czy się im podoba, wreszcie, czy spełnia ich oczekiwania. Jeżeli jest ciągle niedoceniane i krytykowane, to szybko nabiera przekonania, że niewiele potrafi, jest niewiele warte i nie zasługuje na miłość. W takim myśleniu utwierdza je też brak akceptacji ze strony otoczenia: rówieśników, nauczycieli, przyjaciół oraz bliskich. Brak akceptacji otoczenie i aprobaty powoduje, że dana osoba zaczyna sama siebie odrzucać i to jaka jest naprawdę. Powstaje w niej wewnętrzny konflikt i zaczyna chować prawdziwego siebie, prawdziwe ja które było odrzucane i zaczyna zakładać maski. 

Porównywanie siebie z innymi.

Jeżeli zamiast myśleć samodzielnie, opierasz się na sądach innych, to uzależniasz się od nich i oddajesz własną wartość losowi, przypadkowi. Porównywanie się jest zabieraniem sobie radości z bycia tym kim się jest. do tego rodzi zazdrość i zawiść wobec innych. Porównywanie się jest dlatego że nie akceptujemy swojej wyjątkowości przez co nie akceptujemy też wolności i wyjątkowiści innych. 

Nasza kultura. 

Otoczenie wywiera na ciebie presję. Uzależniasz się od cudzych ocen i wyników, jakie powinnaś – w twoim mniemaniu – osiągać. Chcesz być indywidualna, oryginalna. Kolekcjonujesz sukcesy, żeby móc wzbogacić CV. Ważniejsze staje się to, co myślą o tobie inni, od tego, co ty sama myślisz. Dlatego wszelkie niepowodzenia i porażki są dla ciebie dramatem osobistym i podkopują twoją samoocenę.

Brak współczucia i łagodności wobec siebie.

Poprzez brak wykształcenia dojrzałego dorosłego w nas nasza relacja ze sobą nie jest oparta na miłości, współczuciu, łagodności, zrozumieniu emocjonalnym, tylko na karzącym dorosłym czy krytykującym. Poprzez brak miłości ze swojej strony i pozwolenie sobie na błędy wewnętrzne dziecko w nas nie ma przestrzeni do dorośnięcia i transformacji, brakuje mu warunków do uwierzenia w siebie i nabrania skrzydeł. 

Nie pozwalanie sobie na swoje potrzeby emocjonalne i pragnienia.

Brak umiejętności zaspokajania swoich potrzeb i pragnień rodzi skrajności i nie umiejętne radzenie sobie z przyjemnościami. do tego często czujemy poczucie winy, gdy chcemy zaspokoić swoje potrzeby i pragnienia, lub też karzemy się za to jeśli je uspokoiliśmy. Nie ma w nas pozwolenia na radość z życia i na swoje prawa osobiste. 
Wpływ mediów. 

Reklamy i kolorowe pisma codziennie bombardują cię wizerunkami młodych, pięknych, szczęśliwych kobiet, które zdają się nie mieć żadnych zmartwień i problemów. Z tego powodu niełatwo jest ci zaakceptować kolejną zmarszczkę, uznać za naturalne drobne kłopoty w domu czy w pracy. Ty przecież też chcesz być chodzącym ideałem!

Ciążąca przeszłość. Trzymane poczucie krzywdy.

Często nie potrafisz pokochać siebie, ponieważ uważasz, że nie zasługujesz na miłość i szczęście. Hodujesz w sobie poczucie winy, żalu. Nie potrafisz wybaczyć ani sobie, ani innym. Poprzez swoje schematy myślowe tworzysz jeszcze więcej żalu, poczucia winy, urazów. Nie puszczone poczucie krzywdy i emocje z nimi związane powodują , że wchodzimy w rolę ofiary i odbieramy życie jako krzywdzące nas. Z czasem stajemy się emocjami jakie trzymamy w swoich ranach emocjonalnych.

Życiowe porażki. 

Jeśli nie osiągasz ważnego dla ciebie celu, kiedy zachowasz się niekompetentnie, złamiesz zasady własnego kodeksu moralnego, zaczynasz o sobie myśleć źle. Jeżeli zostaniesz skrytykowana, czujesz, że nie jesteś lubiana, akceptowana, kochana, zaczynasz automatycznie szukać w sobie różnych deficytów i ułomności. Branie życiowych porażek jako własnego wyznacznika, jako wyznacznika swojej wartości.

Co składa się na dobrą relację ze sobą?

  • Samoświadomość – znajomość siebie, w tym Twoich mocnych i słabych stron, umiejętność rozpoznawania własnych reakcji oraz zrozumienie z czego one wynikają. Świadomość siebie na poziomie komunikatów z ciała, emocji i serca. Świadomość swoich głębokich pragnień, celów marzeń. Świadomość własnego cienia -> czyli wszystkiego tego co jest zepchnięte i niezintegrowane i na powrót przyjęcie tych części. Okazuje się że w każdej niechcianej cesze, bólu, gniewie czy smutku jest dar. Integrując swój cień czujemy się pełniej. Jeżeli rozwijamy w sobie te jakości pojawia się z kolei naturalna świadomość własnych talentów i wartości.
  • Akceptacja siebie – zaakceptowanie siebie jako nie doskonałej istoty ludzkiej, uwolnienie się od perfekcjonizmu oraz przymusu udowadniania innym, że jesteś kimś wartościowym. Akceptacja chwili obecnej wraz ze wszystkimi myślami i uczuciami, których doświadczasz. . Głęboka Akceptacja. Ten aspekt odbywa się poprzez otwieranie serca. Otwieranie serca na swoją wrażliwość, na siebie takim jakim jestem. Poprzez serce dopiero możemy wybaczyć sobie błędy, niedoskonałość i kruchość. Poprzez serce mogę przyjąć własne słabości, nie bać się więcej oceny, wstydu i opinii. Poprzez serce mogę przekierować w końcu źródło akceptacji z innych do własnego wnętrza. Dopiero gdy mamy otwarte serce możemy wyłączyć tak naprawdę wewnętrznego krytyka, nieustanne ocenianie innych i siebie. W takiej akceptacji pojawia się miejsce dopiero na jungowski aspekt własnego cienia. Integrując wszystkie aspekty siebie otwieramy się na odczucie pełni.
  • Zaufanie do siebie i bycie autentycznym – wiąże się z odwagą podążania za głęboko wyznawanymi wartościami, słuchaniem swojej intuicji i wewnętrznej mądrości. 
  • Troska o siebie i bycie dla siebie życzliwym – traktowanie siebie jak swojego najlepszego przyjaciela, wybaczanie sobie błędów oraz wspieranie siebie w trudnych chwilach.
  • Umiejętność radzenia sobie z trudnymi i bolesnymi uczuciami – umiejętność regulacji emocji, aby nie kontrolowały dłużej Twojego życia i związku. Nie polega ona na tłumieniu ani unikaniu uczuć, ale umiejętnym ich obejmowaniu bez ryzyka przytłoczenia. Jest tu też stabolność emocjonalna i czucie sie bezpiecznym samemu ze sobą oraz umiejętność radzenia sobie z własnym zagubieniem,  bezsilnością, bezradnością i chaosem emocjonalnym. Uczciwość i szczerość wobec siebie, jedność wewnętrzna, czucie siebie, autentyczność i stanie w swojej prawdzie. Autentyczność to codzienna praktyka odpuszczania tego, kim myślimy, że powinniśmy być i podążania za tym, kim naprawdę jesteśmy. Brené Brown Bycie sobą to docieranie do prawdy o sobie – bez biczowania się, bez druzgocącej oceny – prawdy, która niesie refleksje i autentyczność. Autentyczność pozbawiona jest fałszu, sztuczności, nie nosi masek. Osiąganie jej oznacza proces – proces dochodzenia do prawdy o sobie. Wiąże się z odwagą i akceptacją własnego Ja. Dotarcie do prawdziwego siebie daje wolność w wyrażaniu siebie i życie w swojej prawdzie. Pozwala na mówienie o swojej historii, emocjach, myślach i o tym co w nas bez lęku przed odrzuceniem. Im bardziej jesteśmy prawdziwi, tym bardziej zanika toksyczny wstyd w nas, a skrywane tajemnice i lęk przed tym że ktoś je odkryje zanikają , bo wychodzą na światlo dzienne. Autentyczność to dojrzałość emocjonalna, świadomość siebie i pewne osadzenie w sobie i tu na ziemi. Dzięki niej jesteśmy nie tylko wierni sobie, ale i PRAWDZIWI Ostatecznie autentyczność przynosi ulgę, wolność, prawdę, radość i wiarygodność. Odtąd łatwiej nam podejmować słuszne decyzje. Autentyczność wiąże się z mówieniem prawdy, prawdy o sobie – przede wszystkim samemu sobie. Pamiętaj jednak, ta prawda przynosząca uzdrowienie, może jednak na początku wydawać się trudna – pozwól by odkrywanie jej odbywało się we właściwym dla ciebie tempie, we właściwych okolicznościach, a w razie potrzeby z pomocą kogoś. Najwięcej jednak informacji przekaże ci twoja własna dusza, z którą możesz spotkać się w ciszy – sam na sam.  Zmiana tego wzorca zaczyna się od zrozumienia, że wyrzekanie się siebie, żeby dostać akceptację innych, to stara dziecięca strategia, która była dobra, kiedy byłaś dzieckiem i Twoje przetrwanie zależało od opieki innych, kiedy Twoje bezpieczeństwo zależało od innych. Zrozumienie że cokolwiek się stanie, zawsze mamy siebie i wsparcie w sobie pozwala otworzyć się i czuć się bezpiecznie i stabilnie z tym co nastąpi.  Dziś, jako dorosła osoba, możesz świadomie dokonać innego wyboru: odważyć się i pozwolić sobie w każdej relacji być całkowicie i do końca sobą. Danie sobie tego prawa otwiera Ci drogę do poszukiwania takich relacji, w których Twoje naturalne jakości będą nie tylko akceptowane, ale też afirmowane i uwielbiane. To jest właśnie to, za czym każdy z nas tęskni najbardziej. Doświadczyć totalnej bezwarunkowej akceptacji, która otwiera nasze serca i wspiera nas w byciu tym, kim naprawdę jesteśmy. Aby to było możliwe, potrzebujemy z zaufaniem i odwagą pokazać swoje prawdziwe ja, wtedy akceptujemy siebie w całości.  ODWAŻ SIĘ ODSŁONIĆ I Z CZUŁOŚCIĄ PRZYJMUJ OTWARTOŚĆ INNYCH Nasze zamknięcie na innych, udawanie i maski są efektem ran i cierpienia, jakiego doświadczyliśmy. To dlatego unikamy pokazywania swojej prawdy. Boimy się, że nie będziemy zaakceptowane, boimy się, że kiedy się odsłonimy, znów zostaniemy zranione. Jednak chroniąc serca przed bólem, odcinamy się także od doświadczania tego, za czym tęsknimy najbardziej – prawdziwej bliskości, która jest możliwa tylko wtedy, kiedy odsłaniamy swoje miękkie, wrażliwe wnętrze i pokażemy swoje prawdziwe uczucia. Autentycznością uwalniasz kanał dla Prawdy, a jak wiadomo prawda wyzwala i ma moc czynienia cudów. Szczerość Zazwyczaj pierwszą reakcja na sytuacje jest wyćwiczonym mechanizmem obronnym. Określonym sposobem zachowania się, wyparcia albo zaprzeczenia prawdziwemu odczuciu do którego często sami przed sobą nie chcemy się przyznać. Dlatego często na dyskomfort, źródło bólu emocjonalnego reagujemy złością, lękiem, śmiechem i odrzucamy to co się za nim kryje . Uciekamy przed poczuciem prawdziwych emocji. Rzecz w tym że dopóki nie poczujemy źródła bólu, ten ból będzie napierał z podświadomości i będzie zniekształcać nasz sposób odbioru rzeczywistości. Będzie dla nas pryzmatem przez jaki będziemy patrzeć na świat. Z czasem im głębiej spychamy ból tym bardziej tak naprawdę stajemy się tym bólem poprzez nasze czyny , słowa i działania. Ból emocjonalny można uzdrowić tylko poprzez wejście w niego i zwiększenie swojej tolerancji na jego czucie . Wtedy znikają mechanizmy obronne i sposób myślenia oparty na cierpieniu. Emocje wyparte kiedyś, zaczynają opuszczać nasze ciało w różny sposób, zazwyczaj poprzez łzy. Wraz z tym oczyszczaniem pojawia się nowe zrozumienie i poszerzenie świadomości , otwarcie się na wrażliwość i współczucie. Stare przekonania znikają bo nie ma już oporu przed czuciem. Blokady energetyczne w nas rozwiązują się i energia uwalnia blokowaną świadomość. W ich miejsce powraca równowaga i harmonia w organizmie . Lek , złość, są wskazówkami dla nas gdzie trzeba spojrzeć i zobaczyć co się kryje za nimi . Emocja leku jest tylko obroną umysłu przed wejściem ponownie w dyskomfort , którego to przeżycie umysł kojarzy zazwyczaj z wstydem. A poczucie wstydu jest kojarzone przez umysł ze stanem bliskim śmierci. Dlatego umysł paradoksalnie sam siebie chroni przed ponownym wejściem w ból emocjonalny, bo kojarzy go z silnymi emocjami bliskimi śmierci . Jednak aby całkowicie uzdrowić ból trzeba w ten stan wejść i puścić często gromadzone latami emocje w naszym ciele. Innej drogi nie ma . Za lękiem i wstydem kryje się odwagą i wiara w realizację naszych marzeń. Za nimi kryją się też poczucie wewnętrznego szczęścia, stabilizacji, bezpieczeństwa i otwarcie się na bliskość, na miłość.  POWIEDZ SWOJĄ PRAWDĘ „Widziałem, jak zdarzały się cuda, gdy ludzie po prostu mówili prawdę. Nie prawdę, która stara się zadowolić lub pocieszyć. Ale dziką prawdę. Niewygodną prawdę. Prawdę, którą boisz się powiedzieć. Straszną prawdę o sobie. Prawdę o Twoich najgłębszych uczuciach: Wściekłości, którą ukrywałeś, kontrolowałeś. Przerażeniu, o którym nie chcesz mówić. Pragnieniu seksualnym, które próbujesz odrętwić. Pierwotnych tęsknotach, których nie możesz znieść i wyartykułować. W końcu obrona się załamuje i ten „niebezpieczny” materiał pojawia się z głębi nieświadomości. Nie możesz już dłużej tego powstrzymywać. Obraz „dobrego chłopca” lub „miłej dziewczyny” wyparowuje. Ten „idealny”, „ten, który wszystko rozgryzł”, ten „ewolucyjny”… te wszystkie obrazy płoną. Drżysz, pocisz się, zbliżasz się do wymiotów. Myślisz, że możesz zginąć to robiąc, ale w końcu mówisz prawdę, której głęboko się wstydzisz. To nie abstrakcyjna prawda. Ani „duchowa” prawda. Ani starannie sformułowana prawda. Ale ognista, ludzka prawda. Namiętna, prowokująca, zmysłowa, nieokiełznana, śmiertelna, bezbronna prawda. Prawda o tym, jak się czujesz. Prawda, która pozwala innej osobie zobaczyć Cię w surowym stanie. Prawda, która sprawia, że Twoje serce bije. To jest prawda, która Cię wyzwoli. Widziałem chroniczne depresje i życiowe lęki podnoszące się z dnia na dzień. Widziałem głęboko osadzone urazy, które wyparowały. Widziałem fibromialgię, trwające całe życie migreny, chroniczne zmęczenie, nieznośne bóle pleców, napięcie ciała, zaburzenia żołądka… znikają, nigdy nie wracają. Oczywiście, „skutki uboczne” prawdy nie zawsze są tak dramatyczne. I nie wchodź w Twoją prawdę z myślą o rezultatach. Ale pomyśl o ogromnej ilości energii, jaka musi być Ci zabrana, aby stłumić Twoją zwierzęcą dzikość, stłumić gniew, łzy i przerażenie, podtrzymywać fałszywy obraz i udawać, że jest „w porządku”. Pomyśl o tym całym napięciu, które trzymasz w ciele i o szkodach, jakie są wyrządzane Twojemu systemowi odpornościowemu, kiedy żyjesz w strachu przed „wyjściem”. Zaryzykuj mówienie swojej prawdy. Prawdy, którą boisz się powiedzieć. Znajdź bezpieczną osobę, przyjaciela, terapeutę, doradcę, siebie i wpuść ich do środka. Niech Cię potrzymają, jak się załamiesz. Pozwól im kochać się w Tobie jak płaczesz, wściekasz się, trzęsiesz się ze strachu i robisz bałagan. Powiedz komuś swoją pieprzoną prawdę, to może po prostu uratować Ci życie. Uzdrowić Cię z głębi duszy i połączyć Cię z ludzkością w sposób, jakiego nigdy sobie nie wyobrażałeś” Jeff Foster Odpuszczenie kontroli, walki ze sobą i zaufanie sobie Zaufanie wobec siebie odnajduje  się poprzez akceptację swoich emocji i zrozumienie ich. Opanowując lęk i rozumiejąc dlaczego się boimy zaczynamy czuć się bezpiecznie i stabilnie z samymi sobą. Powoli wychodzimy z chaosu emocjonalnego i zagubienia rozumiejąc swoje wady , słabości, emocje i zaprzestając projektować je na innych czy też zrzucać winę za nie na innych. Biorąc odpowiedzialność za to co jest w nas przestajemy czuć bezradność i bezsilność wobec własnego życia, a zaczynamy czuć swoją moc sprawczą. Im więcej działań zgodnych z nami samymi, tym większe zaufanie wobec siebie i wobec życia. Wszystko zaczyna się od intencji. Aby wiedzieć, co chcesz doświadczyć, musisz to w sobie odnaleźć. W głębi serca każdy z nas ma swoje prywatne niebo, czyli taką wersję rzeczywistości, która wywinduje nasze samopoczucie gdzieś wysoko do gwiazd. Naszym zadaniem jest się z tym połączyć i iść w tę stronę. Jednak, aby ten cel nie przysłonił nam całej wędrówki, warto skupić się tylko na kilku najbliższych krokach. A kiedy ty stawiasz krok, wszechświat kroczy razem z tobą. Gdy nie masz oczekiwań, robisz miejsce na to, by on mógł tę pustkę wypełnić, dajesz energi wszechświata zaistnieć. Kroczysz wtedy drogą, na której co i rusz budują się przed tobą kolejne szczebelki i elementy, a wszystko nabiera kształtów samo z siebie. Ty idziesz i to obserwujesz. Bawisz się przy tym doskonale. Nie musisz się spinać i zaciskać zębów. Kto powiedział, że droga do celu musi być pełna wyrzeczeń? W ten sposób cel staje się tylko efektem końcowym, bo nie przesłania już swoją ważnością tego wszystkiego co do niego prowadzi. Gdy droga zrówna się z celem, wtedy przestajemy się uzależniać od tego drugiego. A gdy droga staje się ważniejsza niż cel, wtedy sensem życia staje się tworzenie, a nie posiadanie. Jeśli już odkryjesz co kochasz robić i widzisz jak to wszystko sprawnie układa się w piękną całość, to nie będzie ci się chciało spoczywać na laurach. Będziesz ciągle chciał tańczyć, bo sprawia ci to radość. Rzucasz w przestrzeń jakiś cel, zasadzasz nasionko i patrzysz jak przed tobą tworzy się droga do tego celu. Nie musisz się niczym już martwić. O wszystko zadba wszechświat. Ty masz tylko robić to, co kochasz.  Nie musisz znać efektu końcowego – daj się zaskoczyć. To piękna umiejętność, by ruszyć nie mając żadnych danych. Bo to oznacza, że ufasz. Puściłeś kontrolę i po prostu wprawiłeś koło w ruch. Siedzisz na nim i z ufnością dziecka bawisz się swoją kreacją. Wiesz, że tak właśnie powstają największe dzieła? Efekt końcowy jaki dziś jesteś w stanie sobie wyobrazić, za jakiś czas może być już zbyt ograniczający ciebie i twoje kreacje. Bo nie wiesz jak droga cię zmieni. Po co więc się ograniczać? Skup się na aktualnym działaniu, a resztę zostaw. Odpuść z oczekiwań tyle ile umiesz, a najlepiej wszystko. Miej w sercu cel, ale nie przywiązuj się do tego. To ty wybierasz gdzie chcesz dojść, ale to życie buduje dla ciebie drabinę. Jeśli będzie potrzeba byś coś dodał lub coś odjął, dowiesz się tego w odpowiednim czasie. Gdy już będziesz dalej i zrobisz retrospekcję, to zobaczysz, że wszystko stało się w idealnym czasie. Gdy ufasz to działasz spokojnie i jesteś cierpliwy, bo wiesz, że jesteś zawsze we właściwym miejscu, we właściwym czasie.  Jeśli coś się jeszcze nie wyklarowało, to znaczy, że jeszcze rośnie, a ty masz jeszcze trochę do przejścia. Jedziesz w stronę tego, ale na znakach masz jeszcze garść kilometrów do pokonania. Nie ma nic piękniejszego niż niewiedza połączona z zaufaniem. To jest właśnie zaufanie niepewności i odnalezienie w niej spokoju, to jest zawierzenie samemu sobie i wszechświatowi. Głównym powodem , który nas odciąga od zaufania jest nasze chcenie na już i nie panowanie nad swoimi pragnieniami, a to tak naprawdę wiąże się z brakiem dojrzałości emocjonalnej i byciem w świadomości dziecka, które próbuje swoim zachowaniem wymusić rezultat na wszechświecie.  Współczucie i łagodność względem siebie Jeśli mamy karzącego rodzica w swojej głowie ciężko jest nam dać sobie zrozumienie i łagodność. Jednak to właśnie od nas zależy czy zmienimy stosunek wewnętrznego krytyka wobec siebie, czy pozwolimy sobie na łagodność , współczucie i zrozumienie. Im mniej mamy złości, wstrętu i nienawiści wobec siebie, tym na więcej sobie pozwalamy. Aby dotrzeć do prawdziwych uczuć jakie mamy wobec siebie, trzeba odblokować się na emocje złości i zrozumieć swoją agresywność. Aby poczuć ból innych i to zrozumieć trzeba otworzyć się na swój ból. Zawsze czujemy przez siebie innych. Tak samo miłość, poczujemy ją jeśli jest ona w nas . To co wzbudziliśmy w sobie poczujemy w innych i przez to zrozumiemy pewne zachowania , gesty, czyny. Z tym że ból można czuć poprzez wrażliwość i nie utożsamiać czyjegoś bólu z naszym . Po prostu współczuć. A można też przejmować emocje innych i brać za nie odpowiedzialność i wykorzystywać do karmienia własnego ciała bolesnego i cierpienia. Ta pierwsza wrażliwość oparta jest na współczuciu, tą druga na poczuciu winy i biczowaniem siebie kogoś cierpieniem. „Prawdziwie tragiczna jest AUTOAGRESJA wywodząca się z mających konkretne powody uczuć nienawiści i zazdrości, jakie przeżywało się w okresie dzieciństwa, których wtedy, jako dziecku, nie wolno było ujawnić, ponieważ pogorszyłoby się jeszcze w ten sposób swoją sytuację i we własnych oczach BYŁOBY SIĘ KIMŚ ZŁYM. A ponieważ nie znalazło się żadnego wentyla, żadnej możliwości, by dać ujście swoim afektom, i ponieważ samo ich pojawienie się wywołało POCZUCIE WINY, kierowało się je PRZECIW samemu SOBIE jako rodzaj KARY. Największe tragedię rozgrywają się zatem w dzieciństwie: dziecko przeżywa swoje odrzucenie jako NIENAWIŚĆ SKIEROWANĄ DO WEWNĄTRZ, do siebie samego, odczuwając swoją agresję płynącą z lęku przed utratą i z braku poczucia bezpieczeństwa jako coś niemożliwego do wyrażenia, coś, co tylko POGORSZYŁOBY jego sytuacją. Dlatego też takie dziecko jako dorosły staje się typem DEPRESYJNYM, ponieważ nigdy nie miało okazji się nauczyć, jak powinno „korzystać” z własnej AGRESJI i jak się z nią obchodzić.” „Oblicza lęku” Fritz Riemann Wyjście z schematu ofiary, poczucia krzywdy. Aby wyjść z poczucia krzywdy trzeba odblokować emocje , które dusimy w sobie i które powodują, że spoglądamy na świat z perspektywy osoby skrzywdzonej. Pozwolenie sobie na te emocje daje możliwość uwolnienia tego co nas boli w głębi podświadomości . Przy uwalnianiu najlepiej podchodzić do siebie z łagodnością , współczuciem i zrozumieniem , którego nie było w momencie powstania tych emocji w przeszłości, wtedy ciemność poprzez naszą własną miłość zmienia się w światło. 
  • Docenienie siebie i wdzięczność za to jakim się jest, radość z tego że się istnieje
  • Główną przyczyną braku docenienia siebie jest szukanie tego docenienia na zewnątrz, przeważnie dzieje się tak z braku docenienia w dzieciństwie przez naszych rodziców. brak wsparcia i docenienia boli nas tak bardzo , że szukamy jego na zewnątrz nas , czasem nawet wręcz żądamy go od innych , a jak nie dostajemy to tworzymy żal i urazy. Rzecz w tym, że inni nie mają obowiązku nas doceniać i zapełniać luki w nas, to abyśmy poczuli się docenieni leży w naszym własnym interesie. Drugą sprawą są ciągłe oczekiwania wobec siebie i presja oraz podniesiona poprzeczka sobie , przez co nie potrafimy się cieszyć z tego co jest , z tego co mamy w tu i teraz. Dużą rolę odgrywa tu magiczne myślenie i siedzenie w naszych fantazjach w naszej głowie , które powodują uczucie braku czegoś i odciągają nas od teraźniejszości od tego co mamy w tu i teraz. Siedząc myślami ciągle w przyszłości sami sobie sprawiamy cierpienie myśląc cały czas o swoich pragnieniach i o tym czego nie mamy. 
  •  Dbanie o siebie Samodzielność i dbanie o siebie powoduje , że kształtujemy zdrowe dorosłe ego, które zaczyna nas wspierać, a zanika w ten sposób rodzic krytykujący, wywołujący poczucie winy czy też karzący. Poprzez dbanie o siebie i swoje potrzeby zaczynamy nabierać szacunku wobec siebie i godności wobec siebie, której to często nam brakuje.   Uświadomienie sobie swoich części osobowości Pozwól sobie na zrozumienie tej części siebie przed która uciekasz i która wypierasz. Odpuść kontrolę chaosu i daj zaistnieć kreatywnej energii życia w Tobie. Pozwól zjednoczyć pierwiastek męski i żeński w sobie. W przypadku mężczyzn pozwalając sobie na to co uwazasz za swoja słabość czyli zagubienie , bezradność , poczucie bezsilności , brak kontroli i dominacji pozwalasz na zjednoczenie jednego pierwiastka z drugim. Pozwalając sobie na słabości dajesz sobie prawo do bycia całością i otwierasz się na swoją delikatność, wrażliwość i współczucie. Jednocześnie wpuszczasz wtedy w swoje życie energię kreatywności, chaosu , energię życia która płynie od podstawy i jednoczy się w sercu w obliczu Twoich męskich cech , spokoju , stabilności, bezpieczeństwa wytrwałości, determinacji itp które napierają od góry i w sercu poprzez rozumienie i czucie tworzą jedność i pełnię. Blokada energetyczna tworzy w koło mechanizmy obronne i cechuje się racjonalnym myśleniem i irracjonalnymi reakcjami, to się tworzy w koło niej i zarazem tworzy opór przed uwolnieniem świadomości wewnątrz blokady energetycznej. Ten opór nazywamy cierpieniem jest to silniejszy ból niż pierwotny ból rany która kryje się pod blokadą energetyczną. Opór nie pozwala poczuć ulgi wewnętrznej i nie pozwala znaleźć zrozumienia emocjonalnego, ten opór blokuje tak naprawdę przed czuciem z poziomu serca emocji i świadomości dziecka które są zamknięte w blokadzie. Uwalniając się od oporu zaczynamy odczuwać pierwotny ból emocjonalny i uwalniamy świadomość dziecka która przekształca się w dojrzałą świadomość i dojrzałe ego. To czego się najbardziej boimy, nasz lęki tak naprawde kryją za sobą rozwiązania i możliwości co mamy zrobić, aby w tych lękach znaleźć odwagę. Lęki są tylko mechanizmami obronnymi, kryją za sobą sytuacje w które jeśli wejdziemy uwalniają nasz potencjał. Trzeba zrozumieć samego siebie, że umysł tak boi się poczuć określone emocje i wejść w dane sytuacje, bo kojarzy te stany ze stanami bliskimi śmierci jak wstyd. Jednak dopiero odczucie ich pozwala dopiero przestać się ich bać a co za tym idzie wchodzić w nie częściej , tylko za każdym razem jak w nie wchodzimy następnym razem ból emocjonalny jest coraz słabszy a nasza wewnętrzna moc wzrasta coraz bardziej bo jesteśmy w swojej prawdzie. Jest to proces bolesny, jednak z tego bólu rodzisz się prawdziwy Ty i to kim naprawdę jesteś. Przez rany wchodzi światło które łagodzi wszystko z czasem.  Źródło naszej mocy Aby były stabilne filary poczucia wartości budulec musi pochodzić z naszego wnętrza, z tego co mamy w środku siebie. A nie z zewnątrz jak nas nauczyło społeczeństwo. Poczucie wartości musi być budowane na czymś czego nie da się odebrać nam. Na faktach w naszym życiu które nie mogą być zmienione przez nikogo. Na naszych umiejętnościach i kompetencjach, naszym doświadczeniu, przeżyciach, zrozumieniu siebie. Na naszym stosunku do siebie i traktowaniu siebie, na naszej mocy mentalnej i podejściu do życia. Nasze talenty, nasza wiedza, nasza inteligencja, to wszystko jest tym co mamy w sobie i nikt nam nie może odebrać.  Natomiast jeśli utożsamiamy nasze poczucie wartości z tym co na zewnątrz, to w momencie utraty tego zaczynamy cierpieć, bo okazuje się że jest w nas pustka. Do tego uzależnianie swojego poczucia wartości od zewnętrznych rzeczy sprawia , że stajemy się zewnątrzsterowni i przestajemy być sobą.  Pozwalanie sobie na przyjemności , na zaspokajanie swoich potrzeb bez poczucia winy  Jedno z głównych blokujących nas przekonań to przeświadczenie, że nie zasługujemy na coś i że nie jesteśmy godni czegoś, dlatego nie pozwalamy sobie na różne rzeczy lub wstydzimy się po nie sięgnąć. W przeszłości uwierzyliśmy , że nie zasługujemy na nie lub też że nie jesteśmy w stanie czegoś zrobić, dlatego później często sami blokujemy się w naszych działaniach. Druga sprawa to nie pozwalanie sobie na uczucie radości z życia, z przyjemności, a nawet obwinianie i karanie się za to jak sobie na nie pozwolimy, w tym również czucie poczucia winy z tego powodu. Z tego powodu często sami się blokujemy na nasze pragnienia, a nawet złościmy się na siebie za to że pozwalamy sobie na nie. W ostateczności wychodzi na to , że sami siebie potępiamy za to czego pragniemy od życia. W tych momentach często powstaje w nas konflikt, z jednej strony jest naturalna potrzeba,a z drugiej silne przekonanie, że nie zasługujemy na to lub że nie wolno nam czegoś robić.  Kiedy pojawiają się w Tobie dwa przekonania, dwie opinie, albo dwie informacje, które kłócą się same ze sobą – napięcie narasta niczym w dobrym horrorze. To nieprzyjemne uczucie (zwany przez psychologów dysonansem poznawczym), które na tyle nam przeszkadza, że staniemy na rzęsach, żeby je szybko zredukować. (Bez względu na to, czy jesteśmy całego procesu świadomi, czy nie.) Najważniejsze jest sobie uświadomić jaki konflikt wtedy powstał w nas, dlaczego On jest, jakie przekonania odpaliły się w nas, na co sobie nie pozwalamy i zamiast uciekać przed własnymi odczuciami lub zamiast je wypierać, zrozumieć je po prostu. 

Podejście do błędów, do słabszych dni

Kiedy tkwisz w stanie wstydu, zażenowania i poczucia winy za to, że popełniłeś jakiś błąd, to nie w głowie Ci nauka. Co najwyżej masz ochotę schować się przed całym światem i zapomnieć o całej sprawie. Dlatego, żeby w ogóle zacząć naukę na własnych błędach (a jest to nauka bardzo wartościowa i skuteczna), najpierw:

– trochę odpuść perfekcję,

– daj sobie pozwolenie na błędy,

– odżałuj to, co nie wyszło,

– popłacz nad rozlanym mlekiem,

– okaż sobie ciepło i wsparcie.

Przecież właśnie nie wyszło Ci coś, na czym Ci zależało. To zrozumiałe, że jest Ci ciężko i przykro. Ostatnie czego potrzebujesz to wyrzuty, ataki i krytyka. Okaż sobie tak dużo zrozumienia i empatii, jak tylko potrafisz, potrenuj mięsień auto empatii. Dopiero wtedy zabierz się za naukę. Każdy z nas popełnia błędy , nie ma ludzi idealnych i perfekcyjnych. umiejętność radzenia sobie z porażkami i przechodzenia pomimo nich do dalszego działania jest tą umiejętnością , która pozwala wyciągnąć lekcje i skończyć to co się zaczęło. 

WYPUŚĆ BICZ Z DŁONI i przestań się chłostać.

Bywają takie dni, kiedy masz mniej siły, kiedy coś się nie udaje, kiedy nie widzisz efektów, kiedy masz po prostu dość. I możesz.  Przyjmij to, zaakceptuj, wypuść bicz z ręki, nie musisz się za to chłostać, karcić, krytykować. Okaż sobie zrozumienie, ciepło, dobroć. Bądź swoim przyjacielem.

Nie zawsze musisz dawać z siebie sto procent, nie zawsze musisz wkładać w działanie najwyższy możliwy wysiłek.  Możesz odpocząć. 

Rozwój jest wspaniały, ważny i potrzebny, ale dobrze jest robić to z miłości do siebie, dla siebie, z uważnością na własne potrzeby, a nie z nienawiści, konieczności naprawy i dążenia do nieistniejącej perfekcji. Pozwól sobie na słabości, na gorsze dni, nie jesteś robotem, tylko żywym człowiekiem, który potrzebuje chwili wytchnienia, utulenia, przyjemnego odpoczynku. 

Po takiej regeneracji, chętniej i z większą energią wrócisz do działania. 

Odetchnij, odpocznij, pobądź ze sobą.  To życie jest dla ciebie. Bądź dla siebie dobry.

Granice osobiste

Zacznijmy od końca. A na końcu jest frustracja, pretensje i złość  Brak umiejętności stawiania granic wynika ze słabego kontaktu ze sobą i swoimi potrzebami. Osoby, których potrzeby i granice nie były w przeszłości respektowane, mają tendencję do rezygnowania z siebie, skupiając się na tym, żeby podobać się innym, zaspokajać ich potrzeby kosztem swoich. Chcą puszczać w niepamięć zachowania, które je tak naprawdę dotykają, ranią, blokują. Ale nie da się ani odzobaczyć ani odusłyszeć. Niespełnione oczekiwania gromadzą się więc gdzieś głęboko w nich. Potęgują złość i gorycz. Z czasem, z sytuacji na sytuację, z miesiąca na miesiąc, granice coraz bardziej się zacierają, pogłębia się uczucie pustki, braku przynależności, wyobcowania. Rośnie frustracja i gniew, który w końcu wybucha zawstydzaniem i szukaniem winnych. Jak mówi Brene Brown hojność, empatia, współczucie nie mogą istnieć bez granic. Granice to nie ściany, to nie separacja, oddzielenie, granice to nie podział. Granice to szacunek  który zaczyna się od szacunku do samego siebie. Możesz tyle dać, ile masz tego w sobie. Wyznaczanie granic i pilnowanie, by ich nie przekraczano, wymaga większego wysiłku niż zawstydzanie innych i zwalanie na nich winy. Wymaga od nas wyjścia przed siebie, przed swój komfort, wystawienia się na jedno z trudniejszych dla nas ryzyk: „A co, jeśli przestaną mnie lubić?” Brené Brown w jednym z wywiadów powiedziała, że granice odróżniają to, co jest dla mnie ok, od tego, co nie jest dla mnie ok.

Odzyskiwanie wolności, to odzyskiwanie siebie. Kawałek po kawałku budowanie swojego terytorium potrzeb, wartości i ważności. To często podróż w głąb, do ciemnych, mrocznych podziemi, gdzie schowaliśmy swoje nie przepłakane urazy i niezaspokojone potrzeby wewnętrznego dziecka. Trening odwagi i asertywności, to w gruncie rzeczy proces wyrażania swoim życiem, że „moje potrzeby są tak samo ważne, jak potrzeby innych”. 

Wolność zaczyna się, kiedy rozpoznajesz, że nie wszystko jest dla Ciebie i że to absolutnie nie oznacza, że coś jest z Tobą nie tak. Przestajesz też pragnąć wszystkiego, przez co nie tracisz energii, a koncentrujesz się na tym czego tak naprawdę potrzebujesz. 

Widzisz, to pragnienie, aby przypodobać się wszystkim, jest echem dziecięcego lęku – poczucia bycia zależną od opieki innych i braku wyboru oraz wiary w siebie.

 ,,Jesteśmy gotowi przyjąć tylko tyle miłości, na ile wierzymy, że zasługujemy.

Stephen Chbosky

 Akceptacja siebie 

 Samoakceptacja zaczyna się od zrozumienia siebie, od wglądu we własne myśli, emocje, reakcje, zachowania. Głębokie wejrzenie w swój wewnętrzny świat, dające zrozumienie – prowadzi do uwolnienia od oceny wszystkiego co w nas trudne i „nie idealne”, dopuszcza możliwość potknięć i błędów. Wewnętrznie ugruntowane poczucie własnej wartości stanowi fundament, podstawę, dzięki której możesz żyć w zgodzie ze sobą, czerpać z życia pełnymi garściami, cieszyć się każdą chwilą i skoncentrować się na realizacji tego co jest dla Ciebie ważne. To świadomość tego, że aby czuć się dobrze ze sobą, nie musisz szukać potwierdzenia tego w świecie zewnętrznym, ani spełniać oczekiwań otoczenia – to jaki jesteś jest naprawdę w porządku. Przyjmij to. Akceptacja jest uwalniającym stanem. Kiedy wiesz, że każde Twoje doświadczenie i wszystko co się pojawia w Twoim życiu ma swój cel, swoje miejsce i rację bytu – pojawia się kojące i odprężające poczucie ulgi, bo nagle wiesz już, że nie ma potrzeby cały czas o coś walczyć czy czemuś zaprzeczać. Wraz ze wzrostem samoświadomości wzrasta otwartość na życie oraz poczucie zgody na rzeczywistość i siebie. Dzięki poszerzeniu perspektywy możliwe jest odkrycie innych sposobów myślenia, w których zamiast biczowania i karania siebie, bezlitosnej samokrytyki i obwiniania znajdziesz współczucie, życzliwość i wyrozumiałość. To ważne, ponieważ, gdy umiemy kochać siebie i gdy mamy w sobie dobroć skierowaną ku sobie – umiemy również kochać innych i być dobrym dla wszystkich istnień, które napotykamy na swojej drodze.

,,MIŁOŚĆ DO SAMEGO SIEBIE

… to zdolność do bycia dobrym dla siebie, bez względu na to, czy ktoś inny jest dla Ciebie dobry czy nie.

W miarę jak Twoje poczucie własnej wartości się wznosi, stajesz się mniej rezonansowy z tymi, którzy mówią jedno, a robią co innego, składają obietnice tylko po to, by je regularnie łamać.

Kiedy miłość do samego siebie jest aktywna, jesteś w stanie szanować czyjś potencjał, a jednocześnie nie angażować się w toksyczne związki partnerskie.

Gdy kochasz siebie, to potrafisz mieć określony punkt widzenia, wyznaczać zdrowe granice i wszystko to robić z wdzięczną mocą otwartego serca.

Gdy kochasz siebie nie potrzebujesz zgody innych, aby się uwolnić, aby być takim, jakim chcesz być.

Zamiast tego potrzebujesz tylko czasu i przestrzeni, aby dopasować się do swojej prawdziwej istoty… dopingując, pielęgnując i akceptując swoją drogę do niezachwianej głębi jasności, pewności siebie i natchnionego działania, które tylko Twoja miłość może uaktywnić w Tobie.

Z czasem pojawią się także inni członkowie Twojego plemienia dusz.

Dlatego tak ważne jest, aby kochać siebie bardziej, a nie mniej.

I wiedzieć jak każde „kocham cię” jednocześnie wysyła błogosławieństwa światła do każdego serca na poziomie kwantowym.

Uświadamiać sobie najbardziej bezpośrednią drogę do uzdrowienia siebie i przekształcenia planety w tej samej przestrzeni, która jest skoncentrowana na sercu.”

–Matt Kahn

(Nie)doskonali

Człowiek z definicji nie jest doskonały. Wszyscy popełniamy błędy (czasem kilka razy te same), podejmujemy nietrafione decyzje, robimy gafy, mamy wady. Niektórzy czasem powtarzają sobie, że są wystarczający tacy, jacy są. Jednak w swoim gabinecie psychologicznym nierzadko słyszę od pacjentów, że chcą być „jacyś”: mniej się wstydzić, być mniej wrażliwi, mniej się złościć, za to być bardziej odważni i zdecydowani, pewni siebie, szybciej i efektywniej osiągać cele. Lista oczekiwań wobec siebie, a często też wobec innych i świata niekiedy jest bardzo długa. Wizja zniknięcia jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystkich nieprzyjemnych uczuć jest momentami bardzo kusząca. Szczególnie chcielibyśmy pozbyć się złości oraz lęku, które zaliczane są do najbardziej przykrych doznań. Praca nad sobą, rozwój, chęć osiągania jak najlepszych rezultatów i stawianie sobie odważnych celów nie są same w sobie niczym złym. Szczególnie jeśli cele i dążenia wynikają z autentycznego zainteresowania daną dziedziną, chęcią nauki, i towarzyszą im pozytywne emocje. Natomiast ta niezdrowa chęć doskonalenia się jest związana z potrzebą poklasku, pragnieniem bycia docenionym i zauważonym za wszelką cenę, myślami typu: „muszę to zrobić”, „tak trzeba”, „tak należy”, „to jest ode mnie wymagane”. Ta druga, niezdrowa forma motywacji to przejaw perfekcjonizmu, niedający prawa do popełniania błędów, niszczący i powodujący zwątpienie w sens działań. Perfekcjonistom towarzyszy wiele negatywnych emocji związanych ze złością, wstydem, wypaleniem, zmęczeniem i nieumiejętnością cieszenia się z sukcesów. 

Perfekcjonizm i autentyczność

Temat niedoskonałości jest bardzo blisko zagadnienia autentyczności. Bycie autentycznym to bycie niedoskonałym właśnie, czyli prawdziwym, także z gorszymi chwilami, nieprzyjemnymi i niechcianymi uczuciami, rozterkami i wadami. Osoby, które starają się kogoś udawać, nie są odbierane jako autentyczne, budują mur w relacjach, nie wzbudzają zaufania i sympatii. Zdarza się, że wolą rozstać się z bliską osobą, stracić znajomych, niż pokazać swoją wrażliwość, prawdziwego siebie. Pięknie ujęła to Brené Brown, badaczka wstydu, wrażliwości i perfekcjonizmu: „Tym, co jest trudne i co jednocześnie naprawdę zachwyca, jest praca nad tym, aby zrezygnować z doskonałości i stać się sobą”. Stać się sobą, czyli starać się dogłębnie poznać siebie, swoje wartości, potrzeby, wybory, umiejętnie wyrażać uczucia. Bycie autentycznym i stawanie się sobą to godzenie się na siebie razem z niedoskonałościami, również wtedy, gdy ma się gorszy dzień albo postąpiło się niewłaściwie. Często jednak jest tak, że aby dostosować się do norm i powinności, oczekiwań swoich i innych ludzi, zakładamy maski i żyjemy w iluzji, tym samym tracąc autentyczność.

Co pomaga tworzyć lepszą relację ze sobą według Louise L. Hay  ?

JAK KOCHAĆ SIEBIE

1. NIE KRYTYCZ SIEBIE. Kiedy krytykujesz siebie, zmiany są negatywne. Kiedy akceptujesz siebie, zmiany są pozytywne. Krytyka niczego nie zmienia. Zaakceptuj siebie dokładnie takim, jakim jesteś teraz.

  1. NIE BÓJ SIĘ SIEBIE. Przestań straszyć Cię własnymi myślami. To okropny sposób na życie. Znajdź mentalny obraz, który ci się podoba i zastąp swoje przerażające myśli obrazem przyjemności.

3. BĄDŹ DLA SIEBIE MIŁY I CIERPLIWY. Bądź dla siebie delikatny i miły. Bądź cierpliwy, gdy uczysz się nowych sposobów myślenia i zmieniasz stare nawyki zachowania. Traktuj siebie jak kogoś, kogo naprawdę kochasz.

  1. BĄDŹ MIŁY DLA SWOJEGO UMYSŁU. Nienawiść do samego siebie to po prostu nienawiść do własnych myśli. Nie nienawidź siebie ani nie rób sobie krzywdy za takie myśli, kochaj siebie, delikatnie je zmieniając.
  2. Chwal siebie. Krytyka niszczy ducha i energię wewnętrzną. Chwała i uznanie to budują. Chwal się, ile możesz. Rozpoznaj, co robisz dobrze w każdej małej rzeczy.
  3. WSPARCIE SIEBIE. Znajdź sposoby, aby się wesprzeć. Znajdź przyjaciół i pozwól im pomóc. Bycie silnym to umiejętność proszenia o pomoc, kiedy jest potrzebna. Naucz się prosić innych o naukę.

7. KOCHAJ SWOJĄ NEGATYWNOŚĆ. Rozpoznaj, że stworzyłeś go, aby zaspokoić potrzebę. Teraz znajdujesz nowe i pozytywne sposoby zaspokojenia tych potrzeb. Dlatego możesz z miłością puścić swoje stare negatywne wzorce.

  1. ZADBAJ O SWOJE CIAŁO. Dowiedz się o odżywianiu. Jakich pokarmów potrzebuje Twój organizm, aby uzyskać maksymalną energię i witalność? Dowiedz się o ćwiczeniach. Jakie ćwiczenia lubisz? Daj sobie czas na odpoczynek, naucz się relaksować fizycznie i psychicznie. Kochaj świątynię, w której mieszkasz.

9. UŻYJ LUSTERKA. Często patrzeć w oczy. Wyraź swoje rosnące uczucie miłości do siebie, patrząc w lustro. Porozmawiaj z rodzicami, patrząc w lustro. Wybacz im też. Przynajmniej raz dziennie powiedz: „Kocham cię, kocham cię takim, jakim jesteś”.

10. KOCHAJ SIEBIE, ZRÓB TO TERAZ. Nie czekaj, aż będzie lepiej, czujesz się dobrze, masz partnera, pracujesz lub schudłeś. Zacznij teraz i zrób wszystko, co możesz.

-Louise L. Hay. –