Akceptacja a krytyk

Akceptacja a wewnętrzny krytyk Akceptacja jest gotowością bezwarunkowego aprobowania siebie takimi, jacy jesteśmy, tu i teraz. Gdy to potrafimy, możemy rozszerzyć Ją na innych. A więc akceptujmy innych takimi, jacy są, bez żadnych oczekiwań i żądań. Dajmy im swoją uwagę i uczucie, nie oczekując niczego w zamian. Nie domagajmy się od nikogo seksu, wsparcia, zapewnienia nam bezpieczeństwa itd. Nie chcemy przecież, aby ktokolwiek był inny, niż jest. Ilu z nas to potrafi? Niewielu, ponieważ zawsze pragniemy, aby ktoś spełniał nasze oczekiwania. Akceptując siebie, czując, że jesteśmy wartościowi, ważni i piękni, zyskujemy wystarczająco duże poczucie bezpieczeństwa i pewności, aby zacząć dawać innym. „Dobry człowiek”, który zawsze przedkłada innych ponad siebie, niekoniecznie jest osobą kochającą. Odrzuca siebie i żywi sekretną nadzieję, że inni w zamian za jego dobre uczynki będą go kochać. Nie potrafi akceptować innych (chociaż może udawać, że tak jest), ponieważ zwykle oczekuje całkowitego posłuszeństwa od tych, dla których tak „się poświęca”. Może ich akceptować i naprawdę im służyć tylko wówczas, gdy zaakceptuje siebie. Wtedy miłość do innych staje się po prostu naddatkiem nieograniczonych miłosnych uczuć do siebie.

Nikt nie może wykroczyć w miłości i akceptacji innych ponad swój poziom świadomości i akceptacji samego siebie. Jaką mamy relację ze sobą , taką samą mamy z innymi. Dana osoba sama wysyła sygnały , energię że na coś nie zasługuje. Sami siebie ograniczamy poprzez swoje odczucia , określając na co jesteśmy godni , a na co nie. Nikt nie może nas ograniczyć , tylko my sami to robimy, przez co stawiamy sobie niewidzialne bariery, czy to w relacjach , czy to w pracy , czy w czymś innym. Kto pogardza innymi? Ten, kto pogardza sobą. Brak poczucia własnej wartości jest iluzją, w którą uwierzyliśmy, tak samo jak iluzją jest wyższość nad innymi. Wszyscy natomiast jesteśmy równi wobec Wszechświata, wobec innych, wobec tego co możemy zrobić w swoim życiu. Osądza się negatywnie coś, co jest doskonałe, nasze wewnętrzne ja jest doskonałe, tylko nasza podświadomość nam to przesłania .

Jak możemy dać coś, czego nie mamy? Gdy myślimy, że jesteśmy nic nie warci i niegodni miłości, dawanie prawdziwej miłości staje się niemożliwe, bo wierzymy że jej nie mamy. Tak naprawdę sami się na nią blokujemy, sami blokujemy nasze źródło w nas . Kwestia dawania i brania zaczyna się w naszych sercach i myślach o sobie. Gdy zaczynamy traktować siebie coraz lepiej, z większym szacunkiem, godnością zaczynamy tak samo traktować innych, gdy przestajemy siebie oceniać , przestajemy oceniać innych itp. Akceptacja siebie oznacza troskę o własny rozwój i szczęście oraz postępowanie, które sprzyja tym wartościom. Dbamy wtedy o swoje ciało, myśli i uczucia.

Praktykując sztukę samoakceptacji, coraz częściej umiemy zaakceptować innych takimi jacy są bez oczekiwań i wymagań wobec nich. Stajemy się bardziej uważni na własne potrzeby, a to wyostrza naszą wrażliwość na potrzeby innych. Poznajemy swoje emocje, swoje reakcje, swoje schematy co pozwala nam zrozumieć i poczuć innych. Tka naprawdę poznając siebie i otwierając się na czucie siebie poznajemy i otwieramy się na czucie innych. Obserwowanie wszystkich swoich negatywnych uczuć związanych z niską samooceną otwiera drzwi do wolności. Nawet gdy niektóre nasze zachowania budzą w nas odrazę, stosowanie pogardy nienawiści do siebie tylko wzmocni takie zachowania. Jest ona zawsze niszcząca, a samoakceptacja – zawsze budująca. Zamiast odrzucać siebie, spójrzmy na wszystkie swoje negatywne zachowania jak na lekcje, które trzeba powtarzać, dopóki ich nie zaakceptujemy i nie nauczymy się ich.

Akceptacja negatywności przemienia tą negatywność oraz powoduje że zaczynamy ją rozumieć. A od tego momentu jest już krok od czucia się bezpiecznie, stabilnie samemu ze sobą poprzez zrozumienie swoich emocji, narracji, wad , słabości. Obserwujmy, jak szybko się zgadzamy z tymi, którzy nas odrzucają, jak uzależniamy poczucie swej wartości od porażki lub sukcesu, ogólnie od czynników zewnętrznych. Dzięki temu prędzej siebie zaakceptujemy i przestaniemy określać siebie poprzez innych.

Przy akceptacji pomaga:

1. Obserwowanie, jak uzależniamy poczucie własnej wartości od naszych negatywnych zachowań, od tego co o sobie myślimy i co do siebie czujemy.

2. Obserwowanie, jak uzależniamy poczucie swej wartości od myśli, uczuć i zachowań innych wobec nas.

3. Obserwowanie, jak uzależniamy poczucie własnej wartości od wartości zewnętrznych, takich jak sukces, osiągnięcia, pieniądze, odznaczenia, uznanie itp.

A przecież nasza wartość jest całkowicie niezależna od naszych negatywnych myśli, uczuć i zachowań, a także od myśli, uczuć i zachowań innych wobec nas. Jesteśmy pełnią i nie potrzebujemy weryfikacji naszej wartości przez aprobatę innych. Gdy mamy wysoką samoocenę, odrzucenie lub aprobata innych nie ma na nas wpływu. Jednak nie ma to nic wspólnego z naszą zasadniczą wartością, której nikt i nic nie może podważyć, nawet my sami. Nasze wewnętrzne Ja jest zawsze niezmienne, przykrywają je tylko uwarunkowania umysłu.

Ważne jest aby znaleźć w sobie bezpieczną przestrzeń, gdzie zawsze skierujemy się w ciężkich momentach, ta przestrzeń, świadomość nas nie ocenia, nie osądza tylko nas rozumie i akceptuje takimi jakimi jesteśmy. Możemy zranić kogoś głęboko, ponieść porażkę, stracić pracę lub ukochanego, być wykorzystanym przez innych, zrobić coś, za co społeczeństwo nas potępi, zachować się nie tak, jak chcieliśmy. Ale nic z tych rzeczy nie oznacza, że jesteśmy bezwartościowi. To tylko oznacza że jestesmy ludźmi i że nie jestesmy doskonali. Trzeba zrozumieć że na świecie nie ma ludzi doskonałych i idealnych. Musimy zdać sobie sprawę, że nasza wartość jest całkowicie niezależna od naszych osiągnięć lub niepowodzeń. Bez tego możemy mylić swoje Prawdziwe Ja z naszymi zewnętrznymi działaniami. Nasza wartość nie jest także związana z tym, co inni o nas myślą. Gdy to zrozumiemy, zaczniemy akceptować siebie niezależnie od akceptacji (odrzucenia) innych i zdołamy zaakceptować tych, którzy kiedyś nami wzgardzili.

Akceptacja tego że czegoś nie akceptujemy to przyznanie się do swoich ograniczeń, wad , słabości. To że one istnieją jest normalne. Nie ma ludzi doskonałych. Pytanie jest jak do nich podchodzić uświadamiając je sobie. Pytanie jakie mamy podejście do siebie , gdy na jaw wychodzi to czego nie chcieliśmy widzieć lub co projektowaliśmy na innych. Ze znanych mi głosów wewnętrznych jakie mogą się pojawić w takich momentach najbardziej znane mi są poczucie winy, złość na siebie, wstręt do siebie, obwinianie i karanie siebie. Te głosy , tryby, schematy pojawiają się również po zaistnieniu emocji , które uznajemy za złe, niewłaściwe , niechciane. Te głosy to przeważnie stosunek , odbicie naszych rodziców , ich narracja wobec nas z dzieciństwa. Ta narracja staje się dla nas później często krytykiem wewnętrznym, niechcianymi myślami, wypieranym głosem. Tym przed czym uciekamy i czego tak bardzo nie chcemy. Z tym że wypieranie alter ego powraca z jeszcze większą mocą , energią i sieje spustoszenie. Z osobistych obserwacji doszedłem do wniosku że to alter ego ma ograniczoną świadomość i kryją się za nim najczęściej największe lęki , ograniczenia naszych rodziców, no i oczywiście to jak sami siebie traktowali. Więc jak można zmienić tą narracje ? Jak dla mnie poprzez uświadomienie jej sobie , obserwację i zobaczenie czego ona tak naprawdę dotyczy, czyli jakie leki i ograniczenia się kryją za nimi . dla mnie rozwiązaniem jest wprowadzenie szerszej świadomości do tej ograniczonej świadomości , która zazwyczaj opiera się na dualizmie, przeciwieństwach.

Poprzez poszerzenie świadomości dostrzegamy więcej, bardziej siebie rozumiemy i inaczej zaczynamy podchodzić do różnych spraw w naszym życiu. Oczywiście najlepiej nie osądzać i nie oceniać siebie , tylko czysto obserwować, jednak nie jest to takie proste 😛 Umiejętność obserwacji siebie jest zależna od tego jak bardzo wcześniej działaliśmy w automacie, w uwarunkowaniach. Im większy chaos był w naszej głowie wcześniej tym trudniej będzie nam obserwować bez oceny, porównywań i osądów. Jednak z czasem jest to możliwe poprzez regularną praktykę. Emocje związane z narracją występują po przyjęciu narracji i uznaniu jej za prawdę, po uznaniu czegoś za negatywne, złe lub po uznaniu czegoś za pozytywne , dobre. Gdyby nie ocena , osąd , nie byłoby dzielenia, tylko jasne i czyste spojrzenie na całość. Wracając do narracji. Mamy na przykład sytuację taką, chcemy coś zrobić konkretnego związanego z naszym marzeniem, dochodzi do działania i pojawia się wewnętrzny krytyk nie dasz rady , nie poradzisz sobie, nie umiesz itp. Podkopuje on naszą wiarę w siebie i stawia nam jakieś ograniczenie, którym tak naprawdę on sam jest. Moment prawdy czy pójdziemy za początkowym pomysłem czy rozbudujemy wątpliwości i polecimy w wymyślanie kolejnych ograniczeń. Jeśli odpuścimy za narracją mogą się pojawić określone emocje i stany wewnętrzne oraz może się pojawić szereg schematów myślowych które stworzyliśmy przez całe swoje życie. Oczywiście może ale nie musi , bo znowu od czego zależy to czy się pojawią od naszej oceny i interpretacji tej sytuacji. Narracja może być ona karząca, złoszcząca, obwiniająca a może być pełna zrozumienia, tłumaczenia, łagodności , wyrozumiałości tak jak się tłumaczy małemu dziecku rozumiejąc jego lęki i ograniczenia.

W ten sposób tłumaczymy naszemu wewnętrznemu dziecku sytuacje i dajemy mu wsparcie. A znając swoje lęki i ograniczenia następnym razem możemy podejść do siebie jeszcze bardziej wyrozumiale, z większą świadomością . W momencie wprowadzenia szerszej świadomości , tak naprawdę zrozumienia swoich narracji, swoich ograniczeń zmieniamy całościową perspektywę traktowania samego siebie i relacji z samym sobą. Z perspektywy czasu następuje zamiana wewnętrznego krytyka w wewnętrznego przyjaciela. Ta zmiana powoduje że do naszej głowy zaczyna napływać więcej pomysłów, słów wsparcia w ciężkich momentach, zrozumienia, łagodności, współczucia które pochodzą z naszego wnętrza.

Zmieniamy wewnętrzną narrację z nienawiści wobec siebie w wspieranie samego siebie i budowania wiary w siebie. Razem z tą zmianą następuje przejście z walki ze sobą, w zrozumienie i akceptację siebie, z uciekania przed lękiem w odwagę do spotkania się z lękiem i tym co się za nim kryje. W tym przypadku lękiem może być lęk przed oceną innych, lęk przed odrzuceniem, brakiem akceptacji, lęk przed porażką. Jednak za tym lękiem kryje się to czego tak naprawdę nie chcemy poczuć, czyli określone stany emocjonalne. Pozwalając sobie na te stany znika tak naprawdę lęk a wraz z nim negatywna narracja odciągają nas od konkretnego działania. Do tego pojawia się jeszcze głębsze czucie samego siebie i otwarcie serca na czucie bardziej innych Robiąc to stopniowo z określonymi sytuacjami w naszym życiu zaczynamy otwierać się na szerszą świadomość, zaczynamy pozwalać sobie na więcej, zaczynamy doświadczać więcej w swoim życiu. Akceptując wszystko takim, jakie jest, odkryjemy, że nie można poprawić tego, co doskonałe.

Zaakceptujmy więc swój gniew i obawy i pozwólmy im istnieć. A kiedy nie będziemy mogli czegoś zaakceptować, przynajmniej zaakceptujmy siebie, którzy tego nienawidzimy. Akceptując dostrzegamy narracje odpowiedzialną za wzbudzanie wstrętu i nienawiści wobec siebie. Ktoś może powiedzieć, że wszystkie te rozważania o akceptacji są tylko usprawiedliwianiem naszych błędów i niewłaściwego postępowania. Ale kiedy zaczynamy się budzić, podział na dobre i złe zachowania, myśli i uczucia zanika. Każda myśl, uczucie i działanie przejawiające się w pełnym świetle świadomości i samoakceptacji jest doskonałe. Tylko w stanie nieświadomości możemy robić coś „złego”, i jest to „złe”, ponieważ nasze wyobrażenie o sobie czyni je takim. Gdy to zrozumiemy, staniemy się wolni. Przy pełnej świadomości niemożliwe jest „złe” postępowanie, gdyż wtedy niczego nie osądzamy.

Różnica między wolnością a niewolnictwem polega na tym, że wolność nie zna (negatywnego z samej swej natury) osądzania. W niewolnictwie nasze uczucia, myśli i zachowania podlegają podziałowi (osądom) na dobre i złe, opartemu na naszym wyobrażeniu o sobie. Piękno i brzydota zależą tylko od patrzącego, a nasze wyobrażenie o sobie rządzi naszym sposobem widzenia, myślenia i odczuwania. Innymi słowy, to właśnie wyobrażenie o sobie jest naszym więzieniem, nie zaś nieudany związek czy niezręczna sytuacja.